czwartek, 28 lipca 2016

Rozdział XXI - Próba zaufania, Attempt trust..

-"Cameron.."- serce dudniło mi w uszach więc ledwo usłyszałam wypowiedziane przeze mnie słowa. Chwilę się zastanawiałam czy aby na pewno zostały wypowiedziane, ale i tak uśmiechnął się na mój widok. Nie mogłam na niego patrzeć, ale również i oderwać wzroku. Przypomniało mi się, gdy pobita i zdruzgotana Ewa wróciła na domu ledwo utrzymując się na nogach, akcja z żyletką nad jej nadgarstkiem, przymusowa wyprowadzka Camerona ze studia na moich oczach. Miałam ochotę podejść do niego i przywalić z liścia może wtedy choć trochę by mi ulżyło, ale przez to całe zamieszanie zapomniałam, że jestem niepełnosprawna... Mogłam liczyć teraz wyłącznie na szczęście.
-" Ciebie też miło widzieć Sylwia" - z jego twarzy nie znikła niewinny uśmiech dokładnie jak pierwszego dnia naszego spotkania. Brakowało tylko eleganckiego garnituru oraz krawatu na jego szyi.
-"Co ty tutaj robisz?"- zapytałam chcąc założyć ręce na klatkę piersiową, ale dopiero teraz zauważyłam, że jestem przywiązana do tego starego drewnianego krzesła. Dzisiaj coś ciężko mi skupić się na ważnych szczegółach, które mogą uratować moje życie... Polizał swoją dolną wargę przy tym zakładając ręce na biodra. Jego oczy powędrowały na połamaną podłogę po czym skierował jej z powrotem na mnie.
-"Interes.."- dodał drapiąc się po głowie i z gracją obracając się w stronę tłustego faceta -"Ile jest warta?"- gdy tylko wypowiedział te słowa moja szczęka opadła z niedowierzania. Warta? Czy ja jestem jakąś rzeczą do kupienia? Wychodzi na to, że tak.
-"50 tysięcy dolarów"- zmarszczyłam czoło. Po moich wnioskach Cameron zrobił tak samo. 50 tysięcy? Zrobiło mi się słabo. `Robiłam głębokie wdechy, żeby tylko nie zemdleć od bólu pod klatką piersiową. Czyżby wycieli mi jakiś narząd? Nie zdziwiłabym się.
-"Okej"- kontynuował ze spokojem -"Mam walizkę w samochodzie. Zaraz wrócę"- jak powiedział tak też i zrobił. Wyszedł ku padającemu prosto na mnie słońcu. Nie sądziłam, że tak bardzo chciałam by szybko wrócił. Bałam się ich, że mi coś zrobią choć i tak dużo zrobili.
-"Gdzie jest David?" - zapytałam również spokojnym tonem choć mnie przekonującym niż Cameron w końcu siedział w branży biznesowej.
-"Tam gdzie jego miejsce" - odpowiedział gruby wypalając swój cygar i rzucając nim o ziemie na przeciwko mnie.
-"Ile za niego chcecie?" -zapytałam czując odrobinę satysfakcji, że udało mi się go wplątać w ten dialog.
-"Dwa razy tyle co ciebie"- wyciągnął ze swojej kieszeni kolejny cygar. Zaciekawiło mnie ile ich może mieć tam jeszcze.
-" Jak zgadnę ile masz jeszcze tych cygarów to dostanę jakąś zniżkę?"- byłam dumna z tego co powiedziałam. Zauważyłam kontem oka jak czarnoskóry "ochroniarz" śmieje się pod nosem, ale momentalnie przestaje, gdy spojrzał na niego z pogardą ten drugi.
-"Wygadana jesteś wiesz?"- odpalił truciznę. Na szczęście wrócił Cameron. Myślałam, że mi się oberwie za to co powiedziałam, ale przy nim mogę czuć się chwilowo.. bezpieczna? Muszę mu zaufać albo bynajmniej spróbować.
-"Masz równe 50 tysięcy, a teraz ją wypuść" - podał mu srebrną walizkę taką jak w filmach kryminalnych, w których znajduje się okup na niemożliwą, wysoką skalę. Gruby kiwnął głową w stronę "ochroniarza" na znak by podszedł do niego i wziął walizkę więc tak uczynił. Gdy otworzył ją ulotnił się z niej gaz. Podejrzewam, że trujący gaz.
-"Zatkaj usta!"- krzyknął w ostatniej chwili Cameron biorąc głęboki wdech.
-"Ty sukin..."- nie zdążył dokończyć, gdyż upadł na kolana trzymając się za szyję tak jakby ktoś go dusił i chwilę później oboje leżeli martwi. Moje oczy przepełniły się łzami, ale nie mogłam płakać bo gaz zrobiły ze mną to samo co z tymi bandytami. Cameron szybko pobiegł do mnie, odwiązał dłonie i wziął na swoje ręce kopiąc przy tym w uchylone drzwi. Po parunastu krokach w końcu mogłam złapać oddech czystego i świeżego powietrza, którego strasznie mi brakowało.
-"Co to było?!"- dopytałam przerażona ciągle mając przed oczami upadającego grubasa koło moich stóp.
-"Próbuję wam pomóc"- dodał wkładając mnie do białego Opla. Grzecznie zapiął mi pasy choć chciałam mu powiedzieć, że mam tylko nogi sparaliżowane, ale nie chciałam robić zamieszania.
-"Nie chcę twojej pomocy"- odpowiedziałam, gdy tylko odsunął się ode mnie. Spojrzałam na niego z wyrzutem.
-"Ale jesteś teraz i tak na mojej łasce więc musisz mi zaufać.."- odpalił silnik i ruszył w kierunku większego starego magazynu.

- "Cameron .." - heart pounding in my ears so barely heard the words spoken by me. A moment I wondered if they really were spoken, but he smiled at me. I couldn't look at him, but also look away. It reminded me of when beaten and devastated Eve returned to the home barely keeping up on their feet, the action of the razor over her wrist, forced Cameron moving out of the studio before my eyes. I wanted to approach him and crush the leaf can then even a little relieved by me, but by all the fuss forgot that I have a disability ... I could now rely solely on luck.
- "Nice to see you too Sylvia" - with his face disappeared innocent smile exactly like the first day of our meeting. The only thing missing elegant suit and tie on his neck.
- "What are you doing here?" - I asked, wanting to assume his hands on his chest, but only now noticed that I was attached to the old wooden chair. Today, something hard for me to focus on important details that can save my life ... He licked his lower lip while assuming hands on hips. His eyes wandered to the broken floor then turned her back on me.
- "Interest .." - he said scratching his head and gracefully turning to fat guy - "How much is it worth?" - Once he said these words, my jaw dropped in disbelief. Guard? Am I some kind of thing to buy? It turns out, yes.
- "$ 50,000" - frowned. After my conclusions Cameron did the same. 50,000? I felt weak. `I did deep breaths just to not pass out from the pain in his chest. They could have cut me some organ? I don't be surprised.
- "Okay" - continued calmly - "I have a suitcase in the car. I'll be back" - he said so too, and he did. He went out to padającemu straight at me the sun. I did not think so much I wanted to come back quickly. I was afraid of them, that I will do something though, and so much done.
- "Where's David?" - I asked the calm tone but convincing me than Cameron finally sat in the business sector.
- "Where the place" - said fat burning his cigar and throwing him to the ground in front of me.
- "How much do you want for it?" he asked, feeling a little satisfaction that I was able to implicate him in this dialogue.
- "Twice as much as you" - pulled from his pocket another cigar. I wondered how many of them may have there.
- "How guess if you have these cigarettes to get a discount?" - I was proud of what I said. I noticed account as the black eye "bodyguard" laughs to himself, but immediately stops when you looked at him with disdain the latter.
- "Spill the beans you know?" - Fired poison. Fortunately, Cameron returned. I thought I kept for what I said, but with him I feel momentarily safe ..? I have to trust him or anything but try.
- "You are equal to 50,000, and now it Let" - gave him a silver case in films such as crime, which is a ransom for the impossible, high scale. Thick nodded toward the "bodyguard" a sign that went up to him and took the suitcase so I did. When he opened it vanished from the gas. I suspect that the poisonous gas.
- "Hold your mouth!" - Shouted at the last minute Cameron taking a deep breath.
- "You son of a ..." - never finished, as he fell to his knees clutching his neck as if someone was choking him, and a moment later they both lay dead. My eyes overflowed with tears, but I couldn't cry because the gas did me the same thing with these bandits. Cameron quickly ran to me, untied his hands and took his hands while kicking on the door ajar. After parunastu steps in the end I could catch my breath pure and fresh air, which I missed terribly.
- "What was that?" - Found out frightened still have before my eyes failing fat man near my feet.
- "I'm trying to help you" - he said putting me into a white Opel. I politely buckled belts but I wanted to tell him that I only have legs paralyzed, but I didn't want to make a fuss.
- "I don't want your help," - I said as soon as he pulled away from me. I looked at him reproachfully.
- "But you are now, and so at my mercy so you have to trust me .." - fired engine and headed in the direction of greater old warehouse.

niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział XX - Ostatnia normalna noc w moim życiu? Normal last night of my life?

-"Wstawaj!" - poczułam mocne uderzenie w prawy policzek. Szybkim ruchem otworzyłam moje oczy i spojrzałam na niewysokiego mężczyznę ubranego na czarno. Od jego łysej głowy odbijało się światło, które wisiało nad nim. Nie potrafiłam złapać równego oddechu przez co raz na jakiś czas przed moimi oczami pojawiały się kolorowe plamy, które przeistoczyły się w głęboką ciemność -"No nareszcie! Ile można księżniczko?"- uśmiechnął się łobuzersko, wtedy sobie wszystko przypomniałam : biwak, jezioro, krew, David!
-"G-gdzie ja jestem? - zapytałam przerażona patrząc na wielkie czarne ślepia dość utuczonego mężczyzny. Bałam się o Davida. Nie wiedziałam gdzie mogli go zamknąć. Starałam grać twardą tak długo do póki nie wyjawią mi wszystkiego czego potrzebuje -"Gdzie jest David?"- zapytałam najpierw lekkim tonem, ale facet na to tylko zaśmiał się do jak dotąd nie zauważonego przeze mnie drugiego mafiozy, który bacznie obserwuje całe to przedstawienie stojąc i pilnując drzwi.
-" Twarda z ciebie dziewczynka nie powiem. Na pewno będzie dużo chętnych klientów" - dodał głodząc się po koziej brodzie. Na sam jego widok krew pulsowała mi się w żyłach. Sama bym go tak przywiązała i wymachiwała tym wielkim nożem, którego również nie zauważyłam..., ale co on powiedział? KLIENTÓW?
-"Jakich zaś klientów?" - nadal próbowałam wyjść na swoje choć nie chciałam akurat w tym znać prawdy. Chce wiedzieć co zrobili z moimi przyjaciółmi.  Mężczyzna w średnim wieku oparł się o ścianę nie odpowiadając mi na żadne pytanie przez co jeszcze bardziej się zdenerwowałam i zrobiłam się cała czerwona na twarzy by powstrzymać się przed wypowiedzeniem rzeczy, przez które na pewno słono bym zapłaciła. Wysoki, czarnoskóry "ochroniarz" otworzył drzwi, przez które przebiło się światło dnia. Ile tutaj już jestem? Przez nie wszedł zakapturzony mężczyzna noszący na nosie okulary przeciwsłoneczne. Również był ubrany cały na czarno tak jakby i bez tych barw dostrzec ich w tym ciemnym i mocno przyduszonym pokoiku.
-" Och!"- zaczął facet z poważną nadwagą, a ja ostrożnie przyglądałam się każdego ich ruchu -" Dawno się nie widzieliśmy, prawda?" - włożył rękę do tylnej kieszeni po czym wyjął z niej cygar i zapalniczkę. Jeszcze bardziej się zdenerwowałam bo nie ma w tym pokoju żadnych okien by otworzyć i przewietrzyć od smrodu potu, krwi i teraz fajek. Zaraz krwi? Spojrzałam na mój brzuch. Cały czas czułam jakby jakaś ciecz wypływała przez moją koszulkę prosto w moje ulubione rybaczki w odcieniu barw wojskowych. Na mojej granatowej koszulce znajdowała się plama krwi i to dość duża.  Gdy tylko na nią popatrzyłam zrobiło mi się słabo, a w szczególności przez jej specyficzny zapach zardzewiałej miedzi -"Spokojnie za niedługo takie rzeczy to będzie twoja codzienność no zależy na kogo natrafisz"- po raz kolejny uśmiechnął się tylko tym razem w moją stronę pokazując swoje zęby to znaczy części, które z nich zostały aż zatęskniłam za widokiem "Wiewióry" i jej "pięknych" siekaczy. Bynajmniej były lepsze niż ich brak tak jak u naszego starszego "kolegi".
-"O co tutaj chodzi?" - starałam się brzmieć poważnie w szczególności, że facet, który przed chwilą wszedł oglądał mnie od góry do dołu przez cały czas co mnie strasznie peszyło.
-"O tutaj masz pierwszego"- wskazał ręką, w której trzymał cygar na właśnie tego oto pana zagadkę.
-"Czego ode mnie chcecie?"- zagryzłam wargi by nie ulać moich już przez dłuższy czas trzymanych łez od pory, gdy się tylko przebudziłam. Moje włosy strasznie kleiły się na moim czole i obolałym policzku przez co miałam tylko mały widok na afroamerykańskiego gangstera.
-"To proste. Twój chłopak narobił sobie u nas długów więc my zamierzamy te długi spłacić... Tobą" - dodał po dramatycznej teatralnej ciszy. W końcu łzy poleciały, a moje gardło nie ściskało już serce.
-"Jak to?"- zapytałam z niedowierzaniem.
-"Wiesz chyba co to są "Panienki do towarzystwa" prawda?"- Moje oczy zrobiły się dwa razy większe. *Oni chcą zrobi ze mnie prostytutkę?*.
-"Dlaczego to robicie?! Nie wystarcza wam co już teraz zrobiliście?"- spojrzałam na zagadkę. skrzyżował ręce na piersi i nerwowym tikiem zaczął tupać nogą tak głośno, że echo ciągnęło się przez całe pomieszczenie.
-"Och kochana to dopiero początek"- z powrotem włożył cygar do ust, a ja siedziałam cała zapłakana. Krople łez spadały na moją plamę krwi, pod którą jest Bóg wie co, ale strasznie piekło.
-"Zastawcie nas... Błagam"- nie umiałam powstrzymać się od głośnego szlochania.
-"Dość!"- zdenerwowałam tym grubasa po czym ruszył w moją stronę by znowu dać mi z liścia. Szybko obróciłam głowę i zamknęłam oczy. Przygryzłam wewnętrzną część policzka z nadzieją, że ból nie będzie aż taki straszny, ale nic nie poczułam, Odwróciłam delikatnie spokojnie otwierając oczy jedno po drugi. Jego ręka zawisła w bez ruchu, gdyż pan zagadka trzymał go solidnie za nadgarstek. W moich i grubasa oczach pojawił się strach.
-"Wystarczy już"- powiedział po chwili ciszy. Puścił jego nadgarstek po czym powoli ściągnął czapkę oraz okulary.
-"A-ale to nie możliwe!".

-"Get up!" - I felt a strong blow on the right cheek. Rapid movement I opened my eyes and looked at rather short man dressed in black. From his bald head reflected the light that hung over him. I couldn't catch equal to breath through every once in a while before my eyes appeared colored spots, which turned into a deep darkness - "Well, finally! How much can you princess?" - Smiled wickedly, then himself all remembered: camping, lake, blood David!
- "W-where am I? - I asked, I horrified looking at the big black eyes fairly fatted man. I was afraid of David. I didn't know where they could close it down. I tried to play hard so long until he will tell me everything I need -" Where is David ? "- I asked first lightly, but the guy just laughed to hasn't observed fact that my second mafiozy, which closely watching the whole show standing and guarding the door.
- "You're a tough girl won't. It will definitely be a lot of eager customers," - he added starving after the goat beard. At the mere sight of blood pounding in my veins. Sam would go so tied and waving the big knife, which also did not notice ... but what he said? CUSTOMERS?
- "What the customer?" - Still I tried to come out on top but didn't want to just know the truth in this. He wants to know what they did with my friends. Middle-aged man leaned against the wall doesn't answer me any question for which even more upset and I did the whole red face to refrain from saying the things by which certainly would have paid dearly. Tall, black "security guard" opened the door, through which pierced the light of day. How many here have I? They entered the hooded man wearing sunglasses on his nose. Also, he was dressed all in black as if and without these colors to see them in the dark and firmly asphyxiated room.
- "Oh!" - He began guy with serious overweight, and I carefully watched their every move - "Long time no see, right?" - He puts his hand into his back pocket and then pulled out a cigar and lighter. Even more upset because there's no room to open windows and ventilate the stench of sweat, blood, and now smokes. Immediately blood? I looked at my belly. All the time I felt as if some liquid flowed through my shirt into my favorite cropped in the shade of the color military. On my navy blue shirt was blood stain, and it's quite large. Once at her, I looked I felt weak, and in particular by its specific smell rusty copper - "Easy as soon these things it will be your everyday life no depends on whom you encounter" - once again smiled only this time in my direction showing their teeth that is, the parts that have been until I missed the sight of "Squell" and her "beautiful" incisors. They not at all were better than none as in our older "colleague".
- "What's going on?" - I tried to sound serious, in particular, that the man who had just entered was watching me from top to bottom all the time makes me.
- "Oh here's your first" - pointed that held the cigar at just this here's your puzzle.
- "What do you want from me?" - Bit my lip not to pour off my already for a long time kept the tears of the time when you just woke up. My hair terribly clung to my forehead and sore cheek by what I had just a small view of the African-American gangster.
- "It's simple. Your boy done now ourselves in our debt so we are going to pay off these debts ... you" - he added after a dramatic theatrical silence. In the end, tears flew, and my throat ached no longer the heart.
- "How?" - I asked incredulously.
- "You know what I think are the" Lady Companion "isn't it?" - My eyes grew twice. * They want to make me a prostitute? *.
- "Why are you doing ?! It isn't enough that you already done?" - I looked at the puzzle. He folded his arms across his chest and a nervous tic began stamping his foot so loudly that echo drawn up by the entire room.
- "Oh dear this is just the beginning" - back to put the cigar in your mouth, and I was sitting all in tears. Drops of tears fell on my bloodstain under which it is, God knows what, but terribly hell.
- " us ... I beg you" - I couldn't refrain from loud sobs.
- "Enough!" - Upset the fat man then walked towards me again to give me the leaf. Quickly I turned my head and closed my eyes. I bit the inside of the cheek with the hope that the pain will not be quite so bad, but nothing felt, turned gently quietly opening his eyes, one after the other. His hand hung in motionless, as you riddle held him firmly by the wrist. In my eyes, and the fat man came fear.
- "Enough is enough" - said after a moment of silence. He let go of his wrist and slowly pulled off his cap and glasses.
- "B-but that's not possible."

czwartek, 21 lipca 2016

Rozdział XIX - Kompletny bałagan, Complete mess

-"Musisz uciekać ze mną" - Powiedział chłopak. Ja natomiast ocierałam jego twarz z krwi mokrą ścierką. Przemywałam delikatnie bym nie podrażniła rozciętego prawego policzka i dolnej wargi. Wszystko działo się za szybko jak na moją małą główkę. Dopiero, gdy odłożyłam z powrotem do małej miseczki brudnej chusty dotarły do mnie jego słowa. Byłam przerażona faktem, że moje życie mogło zacząć wyglądać normalnie bez Davida. Teraz sobie tego nie potrafiłam wyobrazić.
-"Ale jak to?"- podjechałam pod wielki dąb stojący na środku naszego placu. Wiatr był na tyle silny, że aż z gałązek zaczęły odfruwać pojedyncze listki bądź i nawet ich pędy. Brunet widząc moją zagubioną minę ruszył w moją stronę po czym usiadł obok mnie.
-"Wiem, że musi być ci bardzo....bardzo ciężko"- wypowiadał te słowa bawiąc się garścią liści, które zdążyły już opaść na ziemię -"Ale niestety nie ma innego wyjścia"- dokończył nie odrywając wzroku od unoszących się liści. Zamknął na chwilę oczy i zrobił parę głębokich wdechów.
-"Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?"- zmienił temat tak gdyby niby nic im nie groziło.
-"Tak"- uśmiechnęłam się skrycie bo czułam, że w tej sytuacji niestety nie wypada.
-"Chciałbym by było tak jak kiedyś" - uśmiechnął się przed siebie. Jego wzrok był rozkojarzony bo nie potrafił skupić się na jednym miejscu.
-"Ja też bym chciała"- dotknęłam dłonią jego zgiętego kolana. W końcu odwrócił wzrok na moją rękę po czym poleciła mu łza.
-"Zniszczyłem ci życie i nadal to robię" - kontynuował ściskając moją dłoń -"Miałaś tylko 3 lata spokoju i pewnie narobiłem ci nadziei, że tak zostanie... przepraszam"- nigdy nie widziałam go w tak złym stanie.
-"Hej" - rzuciłam szybko by nie rozmawiać o tym temacie -"Może się prześpisz te parę godzin zanim się pozostali obudzą?"- zapytałam z nadzieją, że się zgodzi.
-"Kto jest jeszcze z tobą?"- dopytał ciekawski.
-"Ewa i ...Lukas".
-"Czekaj? Kto?! Lukas?! Nie nie wierze! Po tym co zrobił!"- Wstał wściekły i łapiąc się za głowę chodził parę razy w kółko.
-"Proszę... uspokój się"- zabolało mnie serce. Powietrze robiło się coraz cięższe, gdy nagle zauważyłam, że David też leży nieruchomo na ziemi. Nastała głucha ciemność...

- "You need to run away with me" - said the boy. But I was wiping his face with blood wet cloth. Przemywałam gently teased wouldn't severed his right cheek and lower lip. Everything happened too fast for my little head. Only when I put back into a small bowl dirty scarves reached me his word. I was horrified by the fact that my life could start to look normal without David. Now I don't imagine I could.
- "But how?" - I pulled up to the big oak tree standing in the middle of our square. The wind was so strong that even the twigs began flied single leaves or and even their stems. Brunet saw my lost expression moved towards me and sat beside me.
- "I know you must be very very hard ...." - spoke these words playing a handful of leaves, which have already settles down - "But unfortunately there is no alternative" - ​​finished his eyes on the floating leaves. He closed his eyes briefly and took a few deep breaths.
- "Do you remember our first meeting?" - Changed the subject as if nothing like them in no danger.
- "Yes" - I smiled secretly because I felt that in this situation, unfortunately, not quite.
- "I want to be like they used to" - smiled ahead. His gaze was distracted because he could not concentrate on one place.
- "I, too, would love" - ​​her hand touched his bent knees. Finally, he turned his eyes on my hand and then told him to tear.
- "I destroyed your life and still do" - he continued squeezing my hand - "You were only 3 years of peace, and probably has caused you hope that it will be ... I'm sorry" - I've never seen him in such a bad state.
- "Hey" - I threw quickly not to talk about this topic - "Can you sleep these few hours before the others wake up?" - I asked, hoping to agree.
- "Who are you?" - Found out curious.
- "Eve and ... Lukas."
- "Wait? Who ?! Lukas ?! No, no faith! After what he did!" - He got angry and grabbed his head walked a couple of times over and over again.
- "Please calm down ..." - hurt my heart. The air was getting heavier, when suddenly I noticed that David also lies motionless on the ground. There was a deafening darkness ...

wtorek, 19 lipca 2016

Rozdział XVIII - " To dopiero początek..." " It is just the beginning..."

-"Nie... To niemożliwe..."- ręce zrobiły mi się jak z galarety. Stał na przeciwko mnie nadal przystojny brunet o brązowych oczach chłopak, lecz na jego twarzy było widać rysy dojrzewania. Cały pył pokaleczony, kulał na prawą nogę, ale mimo tych wszystkich oznak wysiłku, tortur i Bóg wiw czego mogłam go rozpoznać.
- "Sylwia?"...- jego głos stopniowo się zniżał, a oczy jego pełne bólu kasztanowe oczy pokryły się łzami -" To ty?"- chłopak zaczął gwałtownie kaszlec krwią. Z tego nagłego pewnie meczącego meczącego wysiłku upadł na kolanach wypluwając krwistą ciecz na jak dotąd zieloną trawę. Nie wiedziałam co mam począć więc szybko pojechałam po szmatkę i w mgnieniu oka przytrzymałam przy jego buzi. Dotykałam jego ramienia.... Tego uczucia nie czułam od ponad 3 lat... Dlaczego?... To wszystko jest tylko koszmarem..... Błagam.... Moje policzki zrobiły się czerwone od łez.... Moich szczerych prawdziwych łez.... Łez, które tęskniły za nim tak bardzo.... David.... Nie potrafiłam na to patrzeć.
-" Nie płacz kochanie"- podniosłam głowę nie ukrywając moich skrywanych uczuć. Nasze oczy się napotkały. Jego oczy znowu były przepełnione nadzieją oraz pasją tak jak wtedy na lotnisku.... Nie... Nie mogę teraz o tym myśleć... On cierpi.... Na jego twarzy widniał pogodny uśmiech. Złapał mnie za rękę i przyłożył ją do swojego serca... Ono biło... Czułam jakby biło tylko dla mnie.... Błagam niech to będzie sen.... Nie chce kolejnej nadziei... -" Pamiętasz? - rzekł przy tym nie odkrywając naszych spojrzeń. Moje serce biło tak szybko jak staliśmy przy progu mojego domu.... -" Moje serce jeszcze nigdy tak nikogo nie kochało... Nigdy nie poczuł do dziewczyny..." przyłożył oby dwie ręce by złapać moją jeszcze mocniej jakby chciał sobie w ten sposób pokazać, że nie jestem jawą tylko Sylwią tą Sylwią, która poznał na lotnisku do Londynu. Tą wesołą, miłą, kochająca Sylwią - "Miłości"- na słowo miłość jego serce biło jeszcze szybciej tak jakby zrzucił tysiąc zbędnych kilogramów.
- David to ty?..." - bie potrafiłam powstrzymać łez. Chłopak, którego tak starałam się zapomnieć powrócił po trzech latach w najmniej spodziewanym momencie i wyznaje mi miłość tak jak wtedy przed moim wypadkiem.... Dlaczego?....
- " Tak to ja księżniczko"- ucałował moją dłoń w długim namietnym pocałunku. W tym momencie nie obchodziło mnie to zew jego twarz była czerwona od krwi ważne że tu był, że moje przeczucia były prawdziwe... Prawda?.... Księżniczko.... Ten moment, gdy kolejny raz staliśmy na werandzie domu. Pogoda była nieciekawa, a na jego włosy spadały krople deszczu co spowodowało, że jego grzywka zasłoniła całe jego czoło.
-" Posprzątam swój pałac bym mógł zaprosić do niego moją księżniczkę..."- te słowa do tej pory niczym echo w studni wędrowały po mojej głowie.
-"Dlaczego?"- przyciągnęłam twarz do jego klatki piersiowej. Moje łzy zamieszkały się z jego obeschłą już krwią. Nic się teraz nie wliczyło tylko jego uścisk... Tylko nasze razem bijące serca, które biją tylko dla siebie.... Musiałam to zrozumieć dopiero po 3 latach rozłąki... -" Przecież ty.... Przecież grób..." - nie potrafiłam poukładać jedynego porządnego zdania.
- Ciiii... Jestem przy tobie... - tulił mnie jeszcze mocnej tak jakby bał się że zaraz sie rozpłynę jak powietrze.
- To już koniec?... - zapytałam odkrywając w końcu swoją twarz, ale zato zaczęłam gładzić jego mocno poobijane policzki. Jego słowa były przepełnione strachem, ale zarazem i nadzieją.... Nadzieją....
-" To dopiero początek"...


- "No ... It's impossible ..." - hand made me like jelly. He stood in front of me is still dark and handsome boy with brown eyes, but his face was visible features of puberty. The whole dust bruised, limping on his right leg, but despite all these signs of effort, torture, and God in and you could not recognize him.
- "Sylvia?" ...- His voice gradually descend, and his eyes full of pain brown eyes were covered with tears - "Is that you?" - The boy suddenly began coughing up blood. With this sudden probably busy exhausting effort he fell on his knees spitting bloody liquid on the far green grass. I did not know what to do so they quickly went after the cloth and in the blink of an eye when I held his mouth. I touched his arm .... This feeling I have not felt for over 3 years ... Why? ... This is all just a nightmare ..... I beg you .... My cheeks grew red from tears .... My sincere real tears .... tears, which yearned for it so much .... David .... I could not look at it.
- "Do not cry baby" - I looked up there hiding my feelings hidden. Our eyes met. His eyes were again full of hope and passion as if the airport .... No ... I can not think about it ... He suffers .... His face bore cheerful smile. He grabbed my hand and put it into your heart ... It was beating ... I felt like beating only for me .... I beg you let it be a dream .... I do not want another hope ... - "Do you remember? - He said, while not revealing our looks. My heart was beating so fast as we stood at the threshold of my house .... - "My heart has never loved so nobody ... I never felt the girl ..." may put two hands to catch me even harder as if to himself in this way to show that I'm not waking only Sylwia that Sylvia, who met at the airport to London. this cheerful, friendly, loving Sylvia - "love" - ​​word for the love of his heart was beating faster as if dropped thousand extra kilograms.
- David is that you? ... "- The current I could hold back the tears. The boy, who just tried to forget came back after three years at the least expected moment and confesses love me like you did before my accident .... Why? ....
- "Yes, it's me Princess" - kissed my hand in a long passionate kiss. At this point I did not care to call his face was red with blood that important here was that my hunches were true ... Right? .... Princess .... The moment the next time we stood on the porch of the house. The weather was uninteresting, and his hair fell drops of rain which caused his bangs covered the whole of his forehead.
- "I'll clean his palace I could invite him to my princess ..." - these words so far echoed in the wells roamed my head.
- "Why?" - I pulled his face to his chest. My tears living with his blood was dry already. Nothing now wliczyło not only his grip ... But our time beating heart, which beats only for myself .... I had to understand that after 3 years of separation ... - "But you .... But the grave ... "- I could not sort out the only decent sentence.
- Shhh ... I'm here ... - he hugged me yet strong as if he was afraid he was going to come undone as air.
- That's it? ... - I asked finally discovering his face, but the sinus began to stroke his heavily battered cheeks. His words were full of fear, but at the same time and hope .... Hope ....
-" This is just the beginning"...

niedziela, 17 lipca 2016

Rozdział XVII - Odpoczynek, Relax

       W końcu wróciliśmy do domu po bardzo ciężkich dniach. Gdy tylko położyłam się na łóżku o niczym innym tak nie marzyłam jak sen gdyby nie to, że usłyszałam pukanie do drzwi.
-"Proszę!"- do pokoju wbiegł zachwycony Lukas trzymając w lewej ręce film podejrzewam, że jakąś kolejną głupkowata komedie o kładach, a w drugiej film biograficzny o i to o kładach kto by się spodziewał!
-"Idziesz z nami oglądać?!"- na początku się go przestraszyłam, gdy tak podskakiwał w pokoju jak króliczek, ale zgodziłam się bo nie miałam nic innego ciekawszego do roboty, a nie jednak miałam - spanie, ale co miałam mu powiedzieć, gdy tak na mnie patrzał choćby chciał mnie zjeść? Spać poszliśmy dopiero 4 godziny po "bardzo ciekawych" filmach czyli dokładnie o 3 rano super...
    Następnego ranka postanowiliśmy wyjechać sobie nad jezioro parę kilometrów stąd, więc poprosiłam pana Smitha o dzień wolny. Ten bez zastanowienia dał mi nawet dwa dni miły z niego człowiek jak na biznesmena. Więc kiedy tylko nastał świt to jeszcze spaliśmy, ale... około 2 popołudniu wszyscy byli na nogach, więc ruszyliśmy na całodniowy ba nawet dwudniowy wypad - odpoczynek namiotowy. Kochałam takie dzikie mieszkanie z naturą no, a Ewa nie za bardzo, ale co mogła zrobić jak była jedna na nas dwóch HA!\
  Gdy dotarliśmy na miejsce aż oniemiałam od tego widok. Był cudowny! Jezioro wiosną otoczony dookoła zielenią, a zwierzęta chodziły dookoła niego...lepszego widoku nie mogłam się spodziewać.
-"Kto ostatni w wodzie ten rozkłada namiot!" - krzyknął Lukas po czym  jak wariat wskoczył w ubraniach do lodowatej wody. Musiał się sam policzyć z tym, że nie zabraliśmy dodatkowych ubrań, o które tak prosił, ale to zemsta za te filmy! - HA! Czyli to wy rozkładacie! HA HA!" - śmiał się niczym delfin odpływający ku zachodu słońca więc my również zaczęłyśmy się z niego śmiać. Gdy po 30 minutach wyszedł z wody jego mina była bezcenna na wieść  o ubraniach, ale nie pozostał mi wcale dłużny, gdyż wrzucił mnie do wody myślałam, że go zabije moja ulubiona koszulka! Oczywiście Ewa stała i nie próbowała niczego zrobić póki to i jej nie wrzucił oj i to był jego błąd po po chwili wszyscy znajdowaliśmy się w wodzie, gdy ja i Ewa pociągnęłyśmy go za ramiona prosto na brzuch ups. Zabawa trwała i trwała dopóki słońce postanowiło na dobre zejść, ale zamiast niego pojawiły się tysiące gwiazd, które dodawały temu miejscu magii. Na szczęście Lukas i ja uporaliśmy się z namiotami, gdyż Ewa nam zniknęła pod pretekstem tam gdzie król chodzi pieszo, ale wróciła akurat jak skończyliśmy dziwne nie, ale po długim i wyczerpującym popołudniu wszyscy padliśmy do środka namiotu i usnęliśmy jak małe dzieci w przedszkolu, ale co poradzić, że woda wyczerpała z nas cała energię. Tylko trochę niepokoiły mnie dźwięki dobiegające niedaleko naszego małego obozu, gdy nagle zauważyłam cień koło naszego namiotu. Przeraziłam się tym, gdyż cień przybierał męską budowę, a Lukas usnął w naszym namiocie i szkoda było go nam budzić, więc postanowiłam zadziałać na własną rękę. Uchyliłam lekko wieko od namiotu by spojrzeć czy ta osoba sobie już poszła i byłam dobrej myśli, gdyby nie to, że usłyszałam dźwięk łamiącej się pod czyimś ciężarem gałązkę. Głośno przełknęłam ślinę i powoli z gracją obróciłam się o 180 stopni by ujrzeć...

In the end, we came home after a very hard days. As soon as I lay down on the bed for anything else, I never dreamed a dream if not for the fact that I heard a knock at the door.
- "Please!" - Ran into the room delighted Lukas holding in his left hand film I suspect that some another wacky comedy about examples, and in the second biographical film about it and examples of who would have expected!
- "You're coming with us to watch?" - At the beginning it scared when so hopped into the room like a bunny, but I agreed because I had nothing better to don't, however, I was - sleeping, but what I had to tell him when he looked at me even if he wanted to eat me? We went to sleep only four hours after a "very interesting" films, which is exactly at 3 am cool ...
    The next morning we decided to go a lake a few kilometers away, so I asked Mr. Smith for a day off. This gave me without thinking even two days jovial man with him as a businessman. So as soon as dawn is still slept, but ... about 2 in the afternoon they were all on their feet, so we went on an all-day ba even overnight getaway - rest tent. I loved this wild flat with nature well, and Eve not too much, but what she could do as she was one of the two of us HA! 
  When we got there until I was speechless from this view. It was wonderful! Spring lake surrounded by greenery all around, and the animals walked around him a better view ... I could not have expected.
- "Who is the last in the water that breaks down the tent!" - Lukas shouted like a madman and then jumped into the clothes into the icy water. He had to count yourself with the fact that it took extra clothes she so requested, but this is revenge for these videos! - HA! So it's you you spread! HA HA! "- He laughed like a dolphin departing for sunset so we also started to laugh at him. When, after 30 minutes out of the water his face was priceless to the news of clothes, but it remained me no debt, as threw me into the water I thought it would kill my favorite shirt! of course Eve wasn't trying to do anything while it and it isn't tossed oh and it was his mistake after a moment we all were in the water when I and Eve caught his arms straight at the belly ups . the party lasted and lasted until the sun has decided for good to go down, but instead there were thousands of stars that they added this place magic. Fortunately Lukas and I we've manually overridden with tents, because Eve we disappeared under the pretext of where the king comes on foot, but came back just as we finished strange not, but after a long and exhausting afternoon everyone we fell into the tent and fell asleep like little kids in kindergarten, but what help the water run out of us all energy. Just a little disturbed me sounds coming close to our little camp, when suddenly I noticed a shadow near our tent. I was terrified that because the shadow took on a masculine build, and Lukas slept in our tent and it was a shame we wake up, so I decided to act on their own. I opened the lid slightly from the tent to look at whether the person himself had already gone, and I was hopeful, if not for the fact that I heard the sound of breaking under the weight of someone's branch. I swallowed loudly and slowly, gracefully turned around 180 degrees to see ...

środa, 13 lipca 2016

Rozdział XVI - O co w tym chodzi? What 's going on?

-"Chodzi o...Davida" -rzekła po czym poczułam łzy płynące po mich policzkach jak strumień wody -"Sylwia wszystko gra?"- zapytała Ewa chcąc złapać mnie za ramie, ale się odsunęłam.
-"O co wam znowu chodzi?! Dlaczego nie możecie pomóc mi zapomnieć!" - wyjechałam niczym struś pędziwiatr z gabinetu Camerona i udałam się do sklepiku w miejscu, gdzie zaprzyjaźniłam się właśnie z Davidem.* AH! Dlaczego to wciąż do mnie wraca! Dlaczego ty wciąż do mnie wracasz...* - musiałam ocierać łzy sekunda za sekundą, aż ktoś podstawił mi chusteczki pod nos. Tym kimś był Lukas, obok którego stała równie w złym stanie co ja Ewa.
-"Proszę zanim coś powiesz wysłuchaj mnie, dobrze?"- kucnęła naprzeciwko mnie podnosząc mój podbródek zmuszając mnie przy tym do spojrzenia w jej oczy.
-"No dobrze niech ci będzie"- odłożyłam jej rękę na moje kolano. Widać było, że zeszło z niej co najmniej tona swych tajemnic skrywanych przede mną choć wiedziałam, że to nie koniec ich odkrywania. Usiedliśmy wszyscy w trójkę przy okrągłym stole.
-"A gdzie pan Smith"- zapytałam przy tym bawiąc się słonką kupionego przeze mnie soku pomarańczowego niestety maszyna do ciepłej czekolady się popsuła ŚWIETNIE.
-"Zadzwonił na policję i został tam z Cameronem by nie zwiał"- właśnie w tym momencie przez okno zauważyłam jak dwójka ubranych w mundury mężczyzn wynoszą Camerona siłą ze studia. Można było zobaczyć, że facet ma nie równo pod głową jak próbował ugryźć jednego z nich po czym dostał gazem łzawiącym po oczach i tyle go widzieliśmy, gdy odjechał czarną furgonetką w nowy świat zwanym "więzienie".
-"To o czym chcieliśmy porozmawiać?"- kontynuowałam mimo iż wszyscy skupili swój wzrok na odjeżdżającym pojazdem.
-"Chciałam ci wytłumaczyć sytuację wiesz z Davidem"- ciężko było jej wypowiedzieć to imię z obawy, że znowu ucieknę, ale byłam na tyle zmęczona, że nie potrafiłam nawet dobrze się usytuować na moim pojeździe.
-"To wytłumacz bo nie rozumiem"- oparłam się łokciem o blat stolika i oparłam na nim głowę, gdyż czułam się choćbym to ja dostała gorączki.
-"Jest to dość skomplikowane, ale postaram się. Dostałam rano tak około 5 SMS, który należał od Camerona, który chciał się ze mną spotkać w kafejce, ale poprosił mnie żebym nikomu o tym nie mówiła, a w szczególności tobie bo według niego miała być to niespodzianka na twoje urodziny, więc się zgodziłam".
-"Ale czekaj skąd się znaliście z Cameronem?"- zapytałam gryząc słonkę.
-"Był on częstym bywalcem naszej kafejki więc parę słów ze sobą zamienialiśmy, ale wracając,gdy dotarłam zauważyłam go siedzącego przy stoliku obok drzwi frontowych więc się do niego dosiadłam. Podstawił mi pod nos papiery..." -na tym przestała choćby zapomniała jak się mówi.
-"Papiery?" - powtórzyłam za nia, gdy nagle się ocknęła tak jakby przebywała w krainie Alicji i zamierzała się pochwalić swoją przygodą.
-"Papiery, w których był opisany życiorys Davida"- po tych słowach Lukas wstał z krzesła i ruszył w stronę okna tak jakby było to jego ulubione zajęcie, gdy musiał się komuś zwierzyć z tych nawet najtrudniejszych sekretów i dotarło do mnie, że tylko ja wiem, że David jest jego bratem.
-"Lukas co się dzieje?"
-"Pewnie chce powiedzieć, że David jest jego bratem" -kiwnęłam głową w stronę bruneta. Ewa z szoku strąciła swój karton o smaku wieloowocowym, ale na szczęście rozlało się tylko parę kropel.
-"Czyli to ty..."
-"Tak ja..."


- "It's about ... David" - she said then I felt the tears flowing after mich cheeks like a stream of water - "Sylvia all right?" - Asked Eve trying to grab me by the arm, but she pulled away.
- "What's it to you again ?! Why can not you help me forget!" - I went like Road Runner's office Cameron and I went to the store in a place where I made friends with David's. * AH! Why is it still coming back to me! Why do you still come back to me ... * - I had to wipe the tears second for second, until someone give my handkerchief under his nose. That someone was Lukas, next to which was also in a bad condition that I am Eve.
- "Please, before you speak, hear me well?" - Crouched in front of me lifting my chin, forcing me to look at it in her eyes.
- "Well let it be to you" - I put her hand on my knee. It was evident that descended from it at least a ton of her secrets hidden from me even though I knew it wasn't the end of their discovery. We sat all three of us at a round table.
- "And where Mr. Smith" - I asked while playing woodcock bought my orange juice, unfortunately machine hot chocolate broke GREAT.
- "He called the police and was there with Cameron not to ran away" - at that moment I saw through the window as two men dressed in uniforms are Cameron force from the studio. You could see that the guy is not even under his head as he tried to bite one of them and then got tear gas on the eyes, and many saw him as a black van drove off in the new world called "prison".
- "That's what we wanted to talk about?" - I continued although all focused his eyes on the departing vehicle.
- "I wanted to explain the situation, you know David" - it was hard to say her name is a fear that once again run away, but I was so tired that I couldn't even well situate my vehicle.
- "To explain because I do not understand" - I leaned his elbow on the table top and leaned his head on it, because I felt like even if I got a fever.
- "It is quite complicated, but I'll try. I got in the morning as about 5 SMS, which was from Cameron, who wanted to meet me in a cafe, but he asked me to tell no talking, and especially you, because according to him, was to be a surprise for your birthday, so I agreed. "
- "But wait how did you know to Cameron?" - I asked biting woodcock.
- "He was a frequent visitor to our cafes so a few words with each other zamienialiśmy, but back when I arrived I saw him sitting at a table next to the front door so to him mounted. Podstawił papers under my nose ..." created this stopped even forgot how they say.
-"Papers?" - I repeated after her, when suddenly woke up as if he was in the land of Alice and going to be proud of his adventure.
- "Paper, which was described biography of David" - after these words Lukas stood up and walked toward the window as if it was his favorite pastime, when he had to be someone to confide with even the most complex secrets and it occurred to me that only I I know that David is his brother.
- "Lukas what happens?"
- "He probably wants to say that David is his brother" -kiwnęłam head toward the brunet. Ewa shock knocked his cardboard Tutti Frutti, but fortunately spilled only a few drops.
- "So it's you ..."
-"So I..."

piątek, 8 lipca 2016

Rozdział XV - Do studia! The studio!

     Ruszyliśmy z kopyta przez frontowe drzwi studia. W głębi duszy miałam nadzieję, że zastaniemy Camerona bo nie mieliśmy bladego pojęcia gdzie on mieszka tak samo jak pan Smith akurat do nas dołączył po telefonie Lukasa, który opowiedział mu całą sytuację.
  Gdy dotarliśmy do jego gabinetu nie czekałam aż mi odpowie na pukanie tylko od razu wlazłam z oskarżeniami.
-"Okej Cameron mamy do pogadania! - wskazałam na niego palcem wskazującym i niech się cieszy, że nie innym.
-"Em... mi miło też was widzieć? - zrobił udawaną minę zakłopotania do czasu, gdy do pomieszczenia weszła Ewa, wtedy zauważyłam w jego oczach lęk.
-"Możesz z łaski swojej nie łgać jak pies co?!" - Lukas ledwo co nie podbiegł do Camerona by przyłożyć mu tak zwanego liścia, ale na jego drodze stanął pan Smith, który był równie zły jak on, ale jako jedyny tego aż tak bardzo nie okazywał.
-"Wiemy co zrobiłeś Cameron i nie wywiniesz się"- rzekł pan Smith, który wolnym krokiem udał się w stronę biurka, za który siedział Cameron. Sami byliśmy ciekawi co chciał zrobić, ale okazało się, że na stole położył dokumenty dotyczące pozwu oraz kopie akt oskarżenia i jak okazało się pan Adam już złożył do sądu o pozwanie Camerona za gwałt nieletniej. Czułam szczęście, gdy zobaczyłam minę szanownego pana Parksa, ale zarazem ból, gdy patrzałam na Ewę. Nie umiałam sobie wyobrazić co musiała czuć, gdy spotkała się z nim zaledwie dzień po zajściu.
-"To jest pomyłka" - odpowiedział na zbite dowody Cameron z miną choćby dostał rachunek na nie wiadomo jaka sumę.
-"To nie jest żadna pomyłka i nie udawaj!" - nie wytrzymał ciśnienia pan Smith i rzucił się z pięściami na Parksa na szczęście Lukas zainterweniował w odpowiedniej chwili.
-"Tato uspokój się nic nam to nie pomoże" - starał się go opamiętać, ale dopiero po paru chwilach pan Adam opuścił gardę i udał się z powrotem na miejsce koło mnie i Ewy. Trzymałam ją mocno za rękę, gdyż widziałam jak drży. Bałam się, że znowu dostała gwałtownej gorączki.
-"Ewa powiedz im, że to nie prawda!" -krzyknął w jej stronę. Ona tylko na jego głos podskoczyła do Lukasa i zajęła pozycję za jego plecami.
-"Mamy dowody więc się nie wywiniesz!" - spojrzał na niego groźnie Lukas obejmując Ewę ręką. Zauważyłam, że trochę się uspokoiła więc ja też złapałam równego oddechu.
-"Od początku mi się nie podobałeś!"- wykrzyczał pan Smith z miną pełną ulgi, gdyż  nie wiedziałam, że od  będzie miał rację.
-"Jeżeli mogę się wtrącić"- zaczęłam nie pewnie, ale postanowiłam się przełamać -"Nie mówiłam tego nikomu bo myślałam, że to będzie nic, ale kiedyś, gdy wyszłam na dwór w stronę skateparku właśnie zauważyłam ciebie i ewę rozmawiających o czymś w kafejce tylko o czym?"- obydwoje popatrzeli na mnie z lekki skołowaniem i strachem, gdybym wydała ich ciemny sekret na światło dnia.
-To było nic"- powiedziała przestraszona Ewa.
-"Ewa proszę"- spojrzałam w jej mocno zaczerwienione brązowe oczy. Nie pojmowałam czego ona się tak bała. Może Camerona? Ale jeżeli się nie dowiem to sama do tego dojdę.
-"Obiecałaś.." - powiedział Cameron trzymając się swojego mocno stłuczonego nosa. Taka mała pamiątka od Pana Smitha.
-"Nieważne co obiecałam mam dość tajemnic!"- w końcu się przełamała i postawiła mi czoła. Jak widać on jak i ja nie spodziewaliśmy się takiej postawy -"Chodzi o...."

We moved from the hoof through the front door of the studio. Deep down I hoped that Cameron stagnant because we had no clue where he lives in the same way as Mr. Smith just joined us on the phone Lukas, who told him the situation.
  When we arrived at his office, not waiting until I answer a knock only once climbed to the accusations.
- "Okay Cameron we must talk! - I pointed at him forefinger and let happy that no others.
- "Em ... nice to see you too? - Did mock expression of embarrassment, until the room came Eve, then I noticed his eyes in fear.
- "You with his grace not lie like a dog what ?!" - Lukas barely there ran to Cameron to put his so-called leaf, but stood in his way Mr. Smith, who was as angry as he was, but as the only one so much does not show it.
- "We know what you did Cameron and do not get away with it" - said Mr. Smith, who slowly went toward the desk, behind which sat Cameron. They were curious about what he wanted to do, but it turned out that he put on the table the documents relating to the claim and copies of the indictment and as it turned out Mr. Adam has already filed court to sue Cameron for rape of a minor. I felt lucky when I saw a face esteemed Mr. Parks, but also pain when he looked at Eve. I could not imagine what she must have felt when she met him only a day after the incident.
- "It is a mistake" - said Cameron Firm evidence of expression even got a bill for it is not known what amount.
- "It's not a mistake and don't pretend!" - You couldn't stand the pressure of Mr. Smith and threw himself with his fists on the Parks fortunately Lukas intervened at the right time.
- "Dad, calm down anything that does not help us," - he tried to repent it, but only after a few moments, Mr. Adam left guard and went back on the seat next to me and Eve. I held her hand tightly, because I saw her trembling. I was afraid that once again got a violent fever.
- "Ewa tell them that it's not true!" -  She only his voice jumped to Lukas and took up a position behind him.
- "We have evidence so you will not get up!" - He glowered at him Lukas embracing Eve hand. I noticed that a little calmed down so I also grabbed equal breath.
- "From the beginning I didn't like!" - Shouted Mr. Smith with the air full of relief, because I didn't know that since he will be right.
- "If I can interject" - started not sure, but I decided to break - "I didn't tell this to anyone because I thought it would be nothing, but once, when I went to the court toward the skatepark just noticed you and Eve talking about something in cafe only what? "- they both look at me with a slight skołowaniem and fear, if I gave them a dark secret into the light of day.
-It Was nothing, "- said frightened Eve.
- "Ewa please" - I looked at her bleeding profusely brown eyes. I couldn't understand what she was so afraid. Maybe Cameron? But if I find out that she will come to that.
- "You promised .." - said Cameron holding his shattered nose firmly. Such a small souvenir from Mr. Smith.
- "No matter what I promised I have enough mysteries!" - Finally broke and put my forehead. As you can see it and I did not expect such an attitude - "It's about ...."

środa, 6 lipca 2016

Rozdział XIV - Plan idealny? Perfect plan?

      Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Cameron przecież wydawał się poukładanym  i rozsądnym facetem, ale żeby zrobić takie świństwo mojej przyjaciółce  nie daruje mu tego, ale skąd pewność czy to na pewno był on?
-"Jesteś pewna Ewa?"- oboje na mnie popatrzeli jak na wariatkę, a mój mózg po prostu sobie tego jeszcze nie poukładał, dlatego chciałam być w 100% pewna jej słów. Ewa tylko skinęła głową by potwierdzić swoją wcześniejszą wypowiedź.
-"Jak tylko dopadnę drania!... Aż nie wiem co mu zrobię!"- zgniótł w pięści swoje dłonie. Widziałam w jego oczach gotującą się wściekłość i nienawiść. Był w tym bardzo przekonywujący aż sama poczułam nutkę chęci wepchnięcia w jego gardło mojej skromnej piąstki, ale musiałam to w sobie stłumić.
-"Spokojnie Lukas. Wiem, że zasłużył na najgorsze..."- próbowałam dokończyć na spokojnie, ale on nie dawał za wygraną. Zaczął mówić coś cicho pod nosem co zamieniało się w w głośny wir obłędu więc przyśpieszyłam tempa - ale nic nie zdziałamy bez dowodów!"- krzyknęłam na cały dom aż w końcu szanowny pan postanowił usiąść na swoich szanownych czterech literach.
-"Jakich dowodów?! O czy ty mówisz?!"- a jego ton oczywiście nie zmienił się w najmniejszym stopniu. Po raz pierwszy miałam ochotę go udusić gołymi rękami, ale musiałam być jedyną opanowana osoba w tym pomieszczeniu, gdyż Ewa zamarła nam choćby stała się górą lodową szykującą się by uderzyć w Titanic
-"Nie rozumiesz, że jeślibyśmy oskarżyli go o to co faktycznie zrobił nie mamy tego czego on ma - pieniędzy"- podkreśliłam. Sama na początku chciałam od razu zabrać swój tyłek i ruszyć do studia po to by ogłosić mu, że wniosę sprawę do sądu i na policję, ale co mogę zrobić w stosunku do tego, że on jest - nie oszukujmy się - bogaty po czoło. Może dzięki tej fortunie przekupić nie jednego szanującego prawo i siebie sędziego choć nie wiem czy w dzisiejszych czasach istnieje jeszcze coś takiego jak uczciwość.
-"To co robiły?"- westchnął ze zrezygnowaniem brunet, ale w oczach nadal miał błysk nadziei na spotkanie się z nim twarzą w twarz.
-"Pojedziemy do studia"- wszyscy spojrzeli się na mnie po raz kolejny wielkimi oczami włącznie ze mną. Nie sądziłam, że powiem to na głos, ale wydawało mi się to jako jedyne rozsądne rozwiązanie.
-"Czekaj sama mówiłaś, że nie mamy dowodów a przede wszystkim PIENIĘDZY to co zamierzasz tam zrobić? Usiąść z nim przy kominku , wypić kubek herbaty i porozmawiać o tym na spokojnie?"- na jego twarzy nie pojawiła się irytacja tylko zainteresowanie moim planem działania, który oczywiście miałam.
-"Mam pomysł, który może się udać. Lukas czy twój ojciec jest w studio?".
-"Co za pytanie. Całymi dniami tam przesiaduje ze swoimi papierami"- nie ukrywam, że chłopak zaczyna mnie mocno denerwować, ale nie każdy ma stalowe nerwy choć dziś i tak pokazał ogrom swojej cierpliwości.
-"Bingo! Ewa pracujesz w tej kafejce czy są tam może jakieś zewnętrzne kamery?" 
-"Tak akurat szef na tym nie oszczędza, ale co się dziwić jeśli ma się wielkie dochody w najniebezpieczniejszej dzielnicy w mieście, a co?".
-"Możliwe, że kamery mogły nagrać go, gdy na ciebie napadał"
-"Ale jak skoro to było na samym tyle?"
-"Ale chyba są zawsze jakieś ewakuacyjne drzwi, nie?"
-"Masz rację! to było dosłownie koło nich!" - zauważyłam powracający błysk energii w jej oczach aż sama zaczęłam wierzyć, że to się może udać.
-"Okej, ale czekaj"- a już było pięknie -"Po co do tego ci mój ojciec?"
-"Twój tata przecież jest szefem HITBOX więc może go zwolnić, a nawet pozwać bo nie ukrywajmy musi zarabiać miliony".
-"No tak! Jesteś genialna!"- dziwnie się poczułam, gdy objął mnie w talii albo jak powiedział, że jestem genialna? Nie nie Sylwia ty nie możesz... czuć czegoś do chłopaka swojej przyjaciółki.
-"A teraz co robimy?" -zapytała trochę speszona ta sytuacja Ewa. Lukas od razu się ode mnie odsunął.
-"Jedziemy po Camerona..."

I shook my head in disbelief. Cameron still seemed poukładanym and reasonable guy, but to do this stuff to my friend not forgive him this, but how sure is it certainly was he?
- "Are you sure Eve?" - They both look at me like I was crazy, and my brain simply can this not stacked, so I wanted to be 100% sure of her words. Eve only nodded to confirm his earlier statement.
- "As soon as I'll get the bastard! ... I almost don't know what he'll do!" - Crushed into fists his hands. I saw in his eyes simmering rage and hatred. It was in this very convincing until she felt a hint of willingness to push his throat my little fists, but I had it in you to suppress.
- "Easy Lukas. I know I deserved the worst ..." - tried to finish calmly, but he did n't give up. He started to say something softly under his breath what would turn up in the vortex of insanity so loud accelerated pace - but it will do nothing without proof! "- I cried the whole house finally guv decided to sit on their respectable four letters.
- "What evidence ?! O are you talking about?" - His tone, of course, hasn't changed in the slightest. The first time I wanted to strangle him with my bare hands, but I had to be mastered only person in this room, because Eve froze us even became the iceberg, getting ready to hit the Titanic
- "Do not you understand that if We accused him of, what he actually didn't  have that what he is - money" - he stressed. Same at the beginning I wanted to immediately take your ass and go to the studio in order to announce to him that I will bring the case to court and the police, but what can I do in relation to the fact that he is - let's face it - the rich forehead. Perhaps because of this fortune to bribe no one respects the law and judge each other but do not know if today there is still such a thing as honesty.
- "What did?" - Sighed with resignation Lukas, but his eyes still had a glimmer of hope to meet with him face to face.
- "We'll go into the studio" - they all looked at me once again, big eyes, including me. I never thought that I will say it aloud, but it seemed the only reasonable solution.
- "Wait you said that we have no evidence and, above all, MONEY is what you intend to do there? Sit down with him at the fireplace, drink a cup of tea and talk about it calmly?" - On his face appeared irritation only interest in my action plan which of course I did.
- "I have an idea that might work. Lukas whether your father is in the studio."
- "What a question. For days there remains with their papers" - I admit that the boy begins to annoy me hard, but not everyone has nerves of steel even today and that showed the enormity of his patience.
- "Bingo! Ewa working in the cafe if there are perhaps some external camera?"
- "Yes, just head for not saving, but what is surprising if you have a great income in the most dangerous neighborhood in the city, and what?".
- "It is possible that the camera could record it, when you attacked"
- "But how quickly it was very much?"
- "But you are always an escape door, isn't it?"
- "You're right! It was literally next to them!" - I saw a flash of returning the energy in her eyes until she began to believe that it could go.
- "Okay, but wait '- and it was lovely -" What to you my father? "
- "Your dad is the boss, after all HITBOX so it can release it, and even sue because they do not face it must make millions."
- "Well! You're a genius!" - I felt strangely when he took me around the waist, or as he said, that I'm a genius? Sylwia no you can't ... feel anything for a boyfriend of her friend.
- "And now what do we do?" she asked a little embarrassed this situation Ewa. Lukas immediately pulled away from me.

- "We're going after Cameron ..."

poniedziałek, 4 lipca 2016

Rozdział XIII - Kim jest oprawca? Who is the torturer?

Następnego dnia obudziłam się w swoim pokoju przykryta kołdrą. Jak to każdego ranka oczywiście wołałam Maxa i wykonywał on swoją codzienną czynność - przywożenie mi "kładu" - tak to nazwał Lukas po wczorajszym filmie, który był o kładach. Według Lukasa mój kład jest na tyle dobry by ścigać się z tymi mniej profesionalnymi tak czyli tymi prawdziwymi kładami. Męska wyobraźnia nie zna granic. Poszliśmy na szybkie śniadanko wszyscy we trójkę, gdyż Ewa jeszcze spała. Zrobiłam na musli, ale jak to stwierdził brunet nie będzie ich jadł bo są za bardzo babskie, więc zrobił sobie bardziej męskie śniadanie - płatki z mlekiem. Po zakończeniu przeze mnie posiłku ruszyłam w stronę pokoju by zanieść musli Ewie. Otworzyłam najciszej drzwi jak to było możliwe, ale niestety trzeszczą tak jak by ktoś zgniatał plastikową butelkę. Na szczęście ona już nie spała tylko patrzała się przez okno, a na jej twarz padały promienie, które potrafią oślepić, ale Ewa nie odrywała od nich wzroku, ale gdy tylko usłyszała pisk moich kółek obróciła się szybko w moją stronę zmieniając minę ze spokojnej na przerażoną, ale gdy mnie zauważyła uspokoiła się ponownie po to by znowu lampić się w okno i psując swój najważniejszy narząd zmysłu.
-"Cześć Ewka"- zaczęłam delikatnym tonem na co dziewczyna z powrotem umieściła na mnie wzrok i posłała do mnie coś co przypominało uśmiech - słaby, wymuszony, ale jednak uśmiech. Ciśnienie wzrosło na 400. Bałam się poniekąd tej rozmowy, ale w końcu będzie trzeba,a teraz ukazała się idealna pora na to czyli śniadanie - "Przyniosłam ci musli"- podniosłam miskę na znak, że w niej znajduję się jedzenie. Dziewczyna po raz kolejny przeleciała mnie wzrokiem od góry do dołu przy tym pokazując swój prawdziwy promienny uśmiech tak jakby przeszła szybą metamorfozę.
-"Dziękuje Sylwia"- rzekła, gdy podałam jej miskę oraz łyżkę na jej kolana. Tym razem to ja uśmiechnęłam się do niej, gdy pochłaniała jedzenie z tak ogromnym apetytem bo obawiałam się, że nie będzie chciała nic jeść, a przy okazji nie uśmiechać się, ale cieszyłam się, że widzę ją taką jaka było no może jeszcze brakuje jej tego swojego błysku energii, ale jej do tego nie zmuszałam. po prostu cieszyłam się jak głupia, gdy zauważyłam, że zjadła do końca nawet wylizała łyżkę do czysta - "Było bardzo pyszne"- skomentowała przyjaciółka oddając mi brudne naczynia, a ja z miła chęcią odstawiłam je na ziemie, by pogłaskać ją po włosach i policzku. Uśmiechnęłyśmy się do siebie, a nawet zaśmiałyśmy.
-"Widzę, ze humor z rano dopisuje"- spojrzałyśmy w kierunku drzwi, w których stał chłopak. Jego uśmiech również nie schodził z twarzy widząc Ewę szczęśliwą i mnie? - "Jak się spało księżniczko?" -zapytał chłopak całując ją czule i troskliwie - w takich momentach żałuję, że to ja nie mam chłopaka - tak jakby bał się, że jest z porcelany i ją rozbije. Zrobiło mi się ciepło w sercu widząc ten widok, ale niestety trzeba wrócić w rzeczywistość.
-"Ewa wiesz, że musimy porozmawiać i to teraz?"- powiedziałam, a dwa gołąbeczki odsunęły się od siebie, ale przy tym tuląc się z całej siły.
-"Wiem... od czego mam zacząć?"- zapytała dość pewnie Ewa co zaszokowało mnie i bruneta.
-"Może od początku?"- zaproponował jej chłopak przy tym gładząc jej policzek. Czułam się dość nieswojo w towarzystwie tej młodej zakochanej pary, ale cieszyłam się, że Ewa znalazła szczęście w chłopaku , którego kocha.
-"Okej. Więc zaczęło się od tego, że spóźniłam się na autobus do pracy (Ewa dorabia jako kelnerka w małej kafejce. Ona wiem, że pan Smith wszystko opłaca,ale chce się nauczyć samodzielności więc powiedziała, że chce płacić bynajmniej połowę czynszu więc się zgodził), dlatego musiałam iść skrutami, żeby się nie spóźnić" - opowiadała to z taka lekkością i łatwością, że aż szokiem było to, że przydarzyło jej się coś takiego - "Wiem, że to niebezpieczne, ale szef by mnie wyrzucił jakbym kolejny raz się spóźniła, ale niestety nawet nie doszłam na miejsce" - i w tym momencie szala jej spokoju opuściła się gwałtownie w dół. Jej łzy spływał po moich nogach. Na ten widok dostałam ciarek, ale opowiadała dalej - "Gdy weszłam w ostatni odcinek zaułka, który znajduję się blisko restouracji pojawił się..".
-"On.."- Dokończył za nią Lukas tak jakby wiedział na 100 procent, że zna tę osobę.
-"On?"- Powtórzyłam za chłopakiem z zakłopotaniem.
-"Tak...on"- rzekła Ewa - "Cameron..."

The next day I woke up in his room covered with a quilt. How is every morning of course I called Max and he performed his daily activity space - I "deck" - so he called Lukas after yesterday's film, which was about examples. According to Lukas, my example is good enough to race with those less faster so that is the real ples. Men's imagination knows no boundaries. We went for a quick breakfast 'all three of them, because Eve was still asleep. I did on muesli, but as stated brunet won't eat them because they are very womanly, so I took a more masculine breakfast - cereal with milk. After the end of my meal, I moved toward the room to bring the muesli Eve. I opened the door as quietly as possible, but unfortunately creak as if someone zgniatał plastic bottle. Fortunately, she was awake just looked out the window, and her face fell beams that can blind, but Eve kept her eyes of them, but as soon as she heard the screech of my wheels turned quickly in my direction changing face of peaceful terrified but when I saw calmed down again in order to again lampić out the window and disrupting its most important sense organ.
- "Hi Eva" - began a delicate tone on what the girl back to put on my eyes and gave me something that looked like a smile - a weak, strained, but still a smile. The pressure rose to 400. I was afraid of this kind of conversation, but in the end you will have, and now appeared the ideal time for this or breakfast - "I brought you muesli" - picked up the bowl as a sign that it find the food. The girl once again swept me up and down from top to bottom at the same time showing your true radiant smile as if underwent a metamorphosis glass.
- "Thank you Sylvia" - she said, when I gave her a bowl and the spoon on her knee. This time I smiled at her as she devoured the food with such a huge appetite because I was afraid that you will not want to eat anything, and by the way didn't smile, but I was glad that I see her as what was maybe still lacks the his flash of energy, but it isn't forced to. I just enjoyed like a fool when I noticed that she ate until the end even licked the spoon clean - "It was very delicious," - commented a friend giving me dirty dishes, and I with great pleasure I stopped taking them to the ground, to stroke her hair and cheek . Uśmiechnęłyśmy to each other, and even zaśmiałyśmy.
- "I can see the humor of the morning is nice" - we looked towards the door where the boy stood. His smile never left the face of a happy seeing Eve and me? - "How did you sleep princess?" he asked the boy kissing her tenderly and lovingly - in such moments I regret that I don;t have a boyfriend - as if he was afraid that it is made of porcelain and it will crash. I felt the warmth of the heart to see this view, but unfortunately you have to return to reality.
- "Eve, you know, that we need to talk and now?" - I said, and the two lovebirds moved away from each other, but at the same time clinging with all his strength.
- "I know ... where do I start?" - Asked quite confidently Ewa what shocked me and brunet.
- "Maybe from the beginning?" - He proposed to her boyfriend while stroking her cheek. I felt quite uncomfortable in the company of this young couple of lovers, but was glad that Eva was lucky the boy she loves.
- "Okay. So I started from the fact that I missed the bus to work (Ewa moonlights as a waitress in a small cafe. She know that Mr. Smith all worthwhile, but wants to learn self-reliance so she said she wants to pay anything but half the rent so agreed), so I had to go skrutami, so as not to be late "- told it with such lightness and ease that even a shock was that it happened to her something like this -" I know it's dangerous, but the boss to get me fired if I again time was late, but, unfortunately, not even figured into place "- and at this point the tide of peace descended sharply down. Her tears ran down my legs. At the sight I got ciarek, but told hereinafter - "When I entered the last stretch of the alley, which is close to restouracji appeared ..".
- "he .." - Lukas He finished behind her as if he knew 100 percent that knows this person.
- "He?" - I repeated the boy sheepishly.

- "Yes ... he" - said Eva - "Cameron ..."

Rozdział XII - Niewiedza, Ignorance

-"Czy to był on?" - powtórzył Lukas tylko tym razem głośniej i poważniej. Lekko przerażona całą tą sytuacją odsunęłam się od nich by przemyśleć i podsumować cały dzień:
- Lukas bratem Davida,
-Pobita Ewa
-Gwałt
-Tajemnice, i to wszystko w przeciągu niecałych 24 godzin. Czułam się jak w chorym trillerze. Najbardziej smucił mnie fakt, że to Ewa cierpi najbardziej. Starałam się ja jakoś pocieszyć, ale było ciężko. Nastąpiła kolejna dudniąca w uszach cisza, której tak bardzo nienawidziłam od dziś, gdyż przez nią dzieją się same złe rzeczy. Nagle Ewa postanowiła się odezwać.
-"Tak. To był on.."- rzekła po czym zamknęła oczy i usnęła ze zmęczenia w ramionach bruneta. Takie widoki zawsze mnie rozczulały tak samo jak teraz mimo iż sytuacja na to nie pozwala. Lukas podniósł Ewe delikatnie i bez żadnych problemów tak jakby ważyła niczym piórko i i usytuował ją w pozycję leżącą. Gdy ją położył pomógł mi znowu zająć moje należyte miejsce na moim pojeździe. Po całym tym zamieszaniu posprzątaliśmy pokój Ewy ze szkła i kleistej cieczy oraz przeszukując jej rzeczy czy na pewno nie ma w nich zapasowych żyletek. Znalazłam jedną w jej kosmetyczce i wręczyła Lukasowi po czym wyrzucił on je do kontenerów na śmieci przed domem.
    Zrobiliśmy sobie mały odpoczynek. Ja zrobiłam kanapki dla nas, a Lukas zaparzał herbatę. Po skończonej czynności chłopak powiedział, że chętnie pozmywa. Odpłaciłam mu się promiennym uśmiechem bo zrozumiałam, że bez niego nie poradziłabym sobie. Usiadłam na kanapie, a on dołączył się do mnie, ale przed rozpalił ognisko bo zrobiło się ciut chłodnawo. Oparłam głowę o jego ramię spoglądając przy tym jak to ogień pożera swoimi płomieniami każdy kawałki niczym mu winnych desek drewna nie okazując żadnej litości. Porównałam tą sytuację z dzisiaj z obrazem ukazanym przed moimi oczyma. Nasze życie - Ja, Ewa, Lukas - zmieniło się o 360 stopni. To co dzisiaj się wydarzyło jest jak ten ogień palący deski - jest bezlitosny i nieodwracalny -, ale niektóre deski są ocalałe nawet w tych minimalnych stopniach - ukazują jednak nadzieję, że wszystko może być po staremu, ale to szanse jeden na milion, której nie możemy zmarnować - taka jest moja interpretacja.
-"Może powinienem tutaj zamieszkać na jakiś czas?"- zapytał się mnie, ale to brzmiało jakby zarazem pytał się siebie - "Jak uważasz?"- zapytał przy tym ściskając moją dłoń. Popatrzałam na nie i przypomniała mi się ta chwila, gdy Ewa wyznaje, że została zgwałcona, więc odsunęłam rękę, ale za to przeczesałam jego włosy i powiedziałam.
-"Było by miło"- i uśmiechnęłam się szeroko na znak, że się zgadzam. Może i znam tego człowieka jeden dzień, ale czuje się jakbym go znała całe wieki i przy okazji dowiem się może coś o Davidzie? Nie wiem czemu cały czas poruczam ten cienki jak sznur nici temat. Może dlatego, że nie mam nic innego do roboty? Błąd. Teraz życie mi pokazuje, że piekło przez, które przeszłam się jeszcze nie skończyło, że ono w ogólne nie zniknęło tylko zapadło się pod ziemię i pewnego pięknego dnia , gdy myślisz, że wszystko jest piękne i kolorowe pojawia się znienacka i powraca z siłą dwukrotnie większą niż wcześniej - "Ewa potrzebuje teraz Ciebie"- powiedziałam przy tym patrząc się w jego błękitne oczy. Zarumieniłam się trochę, ale Lukasowi to nie przeszkadzało wręcz uśmiechnął się pokazując przy tym białe żeby tak jak to robił on..., a propos kim był właśnie ten "on"?.
-"Nie tylko mnie"- wyrwał mnie z dzisiejszej karuzeli rozkojarzeń i myślenia - "Ale też i ciebie"- popatrzył głębiej mi w oczy. Już wiem jak zdobył serce Ewy - tymi swoimi pięknymi oczami -, ale moje serce nie pozwala przyjąć do wiadomości, że zauroczyłam się chłopakiem mojej najbliższej osoby, ale również dlatego, że moje uczucia do Davida wcale nie wygasły.
-"Jesteś do niego podobny"- powiedziałam odrywając od niego wzrok, ale kontynuowałam rozmowę.
-"David?"- zapytał choć znał odpowiedź.
-"Tak".
-"Wiem, że to trudno ci o nim mówić, ale może powinniśmy?" - zapytał przy tym proponując mi byśmy przy tym obejrzeli jakiś film. Zgodziłam się bo nie tylko byłam ciekawa jak to jest mieć na co dzień, ale dlatego tez że wiedziałam, że będzie mi ciężko usnąć ze świadomością, że Ewa może znowu coś wykombinować . Nie to, że jej nie ufam, ale wiem jak to jest być na załamaniu nerwowym dlatego trzeba być gotowym w każdej chwili...

- "Was that it?" - Lukas repeated, only this time louder and more seriously. A little scared this whole situation pulled away from them to think and summarize the day:
- Lukas brother David,
-beaten Eve
-Rape
-Secrets, And all this in less than 24 hours. I felt like a sick thriller. The most it saddened me that Eve is suffering the most. I tried to comfort me somehow, but it was hard. There was another rumbling in the ears of silence, which I hated so much of today because it happen the same bad things. Eve suddenly decided to speak.
- "Yes. It was on .." - he said then closed her eyes and fell asleep from fatigue in the arms brunet. Such views always me rozczulały the same as now, despite that the situation doesn't allow it. Lukas lifted Ewe gently and without any problem as if it weighed nothing and feather and has placed it in a lying position. When you put it helped me again to take my proper place in my vehicle. After all the excitement of Eve cleaned up the room with the glass and the sticky liquid and searching her belongings are you sure there are no spare blades. I found one in her make-up bag and handed Lukas then he threw them into the trash containers in front of the house.
    We took a little rest. I did sandwiches for us and Lukas cooked water for tea. After finishing operations boy said he would be happy to wash them. I repaid his beaming smile because I realized that without him there would advise themselves. I sat on the couch, and he joined me, but he lit the fire because it got a bit chłodnawo. I leaned my head on his shoulder looking at how this fire devours its flames every pieces like him guilty of planks of wood without showing any mercy. I compared the situation of today with the illustrated picture before my eyes. Our life - I, Eve, Lukas - has changed 360 degrees. What now happened is like this fire burning plank - is merciless and irreversible - but some boards are surviving even these minimum steps - show hope, however, that everything can be business as usual, but it's a chance in a million that we can not waste - this is my interpretation.
- "Maybe I should live here for a while?" - Asked me, but it sounded like at the same time asking ourselves - "What do you think?" - He asked while squeezing my hand. He looked at it and I remembered that moment when Eve confesses that she was raped, so I pulled the hand, but it raked his hair and said.
- "It would be nice" - and smiled broadly as a sign that I agree with. Maybe I know this man one day, but it feels like I've known him for ages and by the way can find out something about David? I do not know why all the time I commit this thin like a string of thread topic. Maybe it's because I have nothing else to do? Error. Now, life shows me that hell through which went not over yet, that it is in general not disappeared just sank into the ground and one fine day, when you think that everything is beautiful and colorful appears suddenly and returns with a force twice than before - "Ewa need you now" - I said while looking into his blue eyes. I blushed a little, but Lukas did not mind even smiled at showing the white so as he did it ... and by the way who was just the "on" ?.
- "Not only me" - rescued me from the distractions of today's carousel and thinking - "But also, and you" - he looked deeply into my eyes. I know how he won the heart of Eve - with those beautiful eyes - but my heart does not allow to accept that captivated the boyfriend of my loved one, but also because my feelings for David not expired.
- "You like him," - I said taking him away, but I continued the conversation.
- "David?" - Asked, though he knew the answer.
-"Yes".

- "I know it's hard for you to talk about it, but maybe we should?" - He said while proposing to me while we viewed a movie. I agreed because not only I was curious how it is to have every day, but also because I knew it would be difficult for me to sleep with the knowledge that Eve could again figure something out. Not that I do not trust her, but I know what it's like to be on a nervous breakdown because you have to be ready at any moment ...

Rozdział XI - Trudne czasy, difficult times

     Szybkim krokiem wparowaliśmy do pokoju Ewy, z którego dobiegały niepokojące dźwięki. Pierwszy wbiegł Lukas. Kazał mi zostać przy drzwiach, gdyż chciał się upewnić czy wszystko w porządku.
-"Boże Ewa!" - po tych słowach bez chwili wahania "wbiegłam" do środka. Ten widok był przerażający - "Ewa! Zostaw to! Słyszysz!"- kontynuował. Widok Ewy trzymającej żyletkę przy żyłach sprawiał we mnie odruch mdłości i rozkojarzenia. Nie spodziewałaby się czegoś takiego po niej. Staliśmy przy drzwiach pokoju i powolnym krokiem przysuwaliśmy się do Ewy by nie zrobiła niczego głupiego. Cała się trzęsłam, ale Lukas wykazał odwagę i momentalnie wskoczył na łózko Ewy i wyszarpał jej narzędzie zbrodni. Rzucił nią na podłogę w bezpieczną odległość od przyjaciółki. Widać po niej było frustrację oraz ogromny ból. Do tej pory nie wiem co się miało wydarzyć i co było przyczyną jej zachowania? Gdy "wróciłam" na ziemię - po raz kolejny w tym dniu - przed moimi oczami ukazał się obraz Ewy tulącej się do Lukasa, który objął ją dwoma górnymi kończynami. Widok był słodki, a zarazem przerażający. Musiałam dowiedzieć się za wszelką cenę dlaczego kolejna ważna osoba w moim życiu chciała się zabić.
-"Ewa..." - zaczęłam delikatnie podjeżdżając moim wozem koło jej łóżka. Dotknęłam ręką jej czoła. Była cała rozpalona - "Masz gorączkę"- wydobyłam z siebie po chwili milczenia - "Lukas mam proźbe. Czy przyniósłbyś tabletki, które są w górnej szafce kuchni, a i prosiłabym cię o herbatę dla naszej Ewy"- chłopak bez wahania wykonywał moje polecenia co było zrozumiałe, gdyż chciał pomóc Ewie i mi przy okazji. Gdy wyszedł miałam szansę z nią normalnie porozmawiać.
-"Co się dzisiaj stało?"- zapytałam ją przy tym zajmując miejsce na łóżku obok niej. Oczywiście przytuliłam ją mocno jak tylko potrafiłam.
     Przypomniały mi się chwilę, gdy to ja byłam w tak desperackim stanie. Sama wiele razy próbowałam popełnić samobójstwo i to w przeciągu kilku dni, wtedy gdy David sam pozbawił siebie życia. Wtedy Ewa była przy mnie przytulała mnie, całowała w czoło, rozmawiała chodź jej nie odpowiadałam.... Postawiłam nas wtedy w trudnej sytuacji. Zawsze mogłam i mogę liczyć na jej wsparcie, a teraz ona go potrzebuje. Obawy przed tym, że Ewa może próbować robić te same głupoty co ja robiłam przybywała z sekundy na sekundę. Nie mogłam znieść jej w tym stanie. Pomagałyśmy sobie od najmłodszych lat i zawsze będę jej pomagać.
-"Proszę powiedź mi co się stało?"- oparłam głowę o jej głowę. Uspokoiłyśmy się troszeczkę, ale na tyle dużo by poprowadzić normalna konwersację.
-"Ja..."- złapała mnie mocno za rękę, a moje oczy nie odrywały się od nich. Miałyśmy kontynuować, lecz do pokoju wparował Lukas z tabletkami i herbatą dla nas trojga.
-"Ewa, kochanie co się dzieje?"- tym razem on chciał wywalczyć odpowiedź z jej ust, ale ona na to zamknęła oczy, po czym zrobiła parę głębokich wdechów i powiedziała:
-"Zostałam zgwałcona".
Chłopak z szoku opuścił kubek na ciemne panele, który roztrzaskał się na kawałki, a herbata rozlała się po podłodze. Moja reakcja była by identyczna, gdyby nie to, że kubek położyłam na parapecie. Lukas wstał z łóżka i nie zważając na to, że podłoga jest mokra i cała w szkle zaczął chodzić dookoła cały zdenerwowany po czym po paru minutach usiadł, po raz kolejny przytulił Ewę do siebie po czym rzekł do niej, ale ja usłyszałam dokładnie :
-"Czy to był on?"

We piled briskly into the room Eve, from which came the disturbing sounds. First came Lukas. He told me to be at the door, because he wanted to make sure that everything is in order.
- "Christmas Eve!" - After these words without hesitation, "I ran" inside. The sight was frightening - "Eva! Leave it! Hear!" - He continued. View Eve holding a razor blade with veins made me nauseous reflex and distraction. There would have expected something like that on it. We stood at the door of the room and sauntered przysuwaliśmy to Eve would not do anything stupid. All the shivering, but Lukas showed courage and immediately jumped on the bed and Eve snatched the murder weapon. He threw her to the floor at a safe distance from a friend. You can see the frustration and it was a huge pain. So far, I do not know what was going to happen and what was the cause of her behavior? When the "back" on the ground - once again on this day - before my eyes appeared a picture of Eve clinging to Lukas, who took her two upper limbs. The view was sweet, yet scary. I had to learn at any cost why another important person in my life wanted to kill.
- "Eve ..." - I began gently wheeling my car next to her bed. I touched her forehead with his hand. Was all burning up - "You have a fever" - I drew of himself after a pause - "Lukas I proźba. Do przyniósłbyś tablets, which are at the top of the cupboard kitchen, and even I would ask you for a cup of tea for our Eve" - ​​the boy without hesitation follow my command that was understandable, because he wanted to help Eva and me on occasion. When he came out I had a chance to talk to her normally.
- "What happened today?" - I asked her while taking a seat on the bed next to her. Of course, I hugged her hard as I could.
     I remembered the moment when I was in such a desperate state. Sam many times tried to commit suicide and that in a few days, when David he deprived himself of life. Then Eve was with me, hugged me, kissed his forehead, talking come her did not answer .... then I put us in a difficult situation. I could always, and I can count on her support, and she needs it now. Fears that Eve can try to do the same stupid what I did was arriving every second. I could not bear it in this state. We helped ourselves from an early age and I will always help her.
- "Please tell me what happened?" - Leaned her head on her head. We calmed a little bit, but so much to lead a normal conversation.
- "I ..." - she grabbed my hand tightly, and my eyes do not become detached from them. We had to continue, but the room burst into Lukas tablets and tea for the three of us.
- "Eve, honey what's happening?" - This time he wanted to win the answer out of her mouth, but she said she closed her eyes, then took a few deep breaths and said:
- "I was raped."
The boy from the shock left the cup on dark panels, which shattered to pieces, and the tea spilled on the floor. My reaction was identical to, if not for the fact that I put the cup on the windowsill. Lukas got out of bed and ignoring the fact that the floor is wet and all the glass began to walk around all upset and then after a few minutes he sat, once again Eve hugged each other and then said to her, but I heard exactly:

- "Was that it?"