poniedziałek, 27 czerwca 2016

Rozdział X - Kolejny koszmar..., another nightmore...

      Mój wzrok i wzrok Lukasa powędrował na Ewę. Była cała poobijana, podrapana, a z niektórych miejsc leciała jej krew.  
-"Boże Ewa!"- brunet szybko wstał z kanapy i pobiegł do Ewy mocno ją tuląc. Byłą cała roztrzęsiona, a łzy leciały strumieniami -"Ciii... spokojnie..."- próbował ją uspokoić. Ja nadal znajdowałam się koło kanapy przyglądając się całej tej akcji. Nie mogłam się ruszyć, a mój wzrok cały czas był skierowany na Ewę. Po 10 minutach udało się ją uspokoić, więc Lukas pomógł jej dojść do kanapy. Nie upuszczał jej nawet na milimetr. Trzymał ją cały czas w objęciu, gdy nagle postanowiłam odzyskać kontakt z tym światem.
-"E-Ewa... Co jest?"- rzekłam po czym złapałam ją z rękę tak jak wtedy Lukasa i popatrzałam na jej mocno opuchnięte oczy. Jej twarz wyglądała makabrycznie. Miała rozcięty łuk brwiowy oraz dolną wargę, a nos był mocno stłuczony, z którego leciała krew, a w dodatku te oczu nie dodawały uroku. Przyjaciółka nie odpowiedziała. Cała się trzęsła. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie - "Lukas w lewej górnej szafce w kuchni znajdziesz apteczkę, a w szafce pod nią nożyczki"- nakazałam mu, a on w geście zrozumienia pokiwał głową na znak, że rozumie i szybkim krokiem ruszył po potrzebne rzeczy choć jego wzrok nie odrywał się od Ewy. Widać, że mogę mu zaufać, że chcę dla Ewy dobrze tak jak ja.
   Gdy Lukas znalazł wszystkie potrzebne materiały, rozkazałam Ewie by poszła do swojego pokoju by mogła się położyć i tak ledwo co kontaktowała. Karetkę odpuściliśmy, gdyż ona tego nie chciała, ale za to obiecała, że pójdzie do lekarza, ale tylko ze mną bądź z Lukasem. Jak tylko Ewa położyła się na łóżku zasnęła natomiast ja i Lukas postanowiliśmy nie wzywać jeszcze policji puki nam nie opowie co się wydarzyło. Wózkiem podjechałam na łóżko gdzie spała Ewa po czym ciężkim trudem usiadłam na łóżko oczywiście przy pomocy Lukasa. Wzięłam od niego plastry, bandaż oraz wodę tlenioną by przynajmniej nie dopuścić do zakażenia. godzinę nam zajęło opatrzenie rozciętego uda oraz dłoni, przetarłam nos wodą i nałożyłam plaster wielkości  otwartej dłoni. Na szczęście spała tak mocno, że nic - mam nadzieję - nie poczuła. Wyszliśmy z jej pokoju z powrotem udając się do salonu, gdzie usiedliśmy i patrzyliśmy w komin przez następną godzinę prawię w ciszy.
-"Co się jej mogło stać..?"- przerwał milczenie. Moje oczy skierowały się na niego.  W moich uszach dźwięk jego głosu był potężny, gdyż godzina głuchej ciszy robi swoje. złapałam go za ramię po czym sam spojrzał na mnie smutnymi oczami. Nie odrywaliśmy wzroku od siebie tak jakby porozumiewaliśmy się poprzez wzrok, ale odwróciłam z powrotem w stronę kominka.
-"Nie wiem..., ale może, gdyby wstała wcześniej wiedziałabym chociaż gdzie się udała"- powiedziałam lekko się uśmiechając pod nosem co zdziwiło chłopaka. Może, dlatego, że w ten sposób chciałam się uspokoić by przemyśleć parę spraw.
-"Ja też nie jestem święty-" dodał po chwili patrząc na okno - "Mogłem zadzwonić czy jest w ogóle w domu"- oparł głowę o swoje ręce.Nastała kolejna paru minutowa cisza, ale szybko się zerwaliśmy, gdy usłyszeliśmy płacz. Pobiegliśmy w stronę pokoju Ewy...

My eyes and eyesight Lukas went to Eve. It was all battered, scratched, and some of her blood was flying.
- "Christmas Eve" - ​​brunet quickly got up from the couch and ran to Eve firmly clinging. Former whole shaky, tears flew jets - "Shhh ... quiet ..." - he tried to calm her. I was still near the couch watching all this action. I couldn't move and my eyes the whole time was directed at Eve. After 10 minutes, we managed to calm her down, so Lukas helped her walk to the couch. Not dropping it even a millimeter. He held her all the time taking when suddenly I decided to get back in touch with the world.
- "E-Eva ... What is it?" - I said then grabbed her hand as if Lukas and looked at her heavily swollen eyes. Her face looked gruesomely. She had slit eyebrow and lower lip and the nose was heavily bruised, from which the blood was coming, and in addition, these eyes not added to the appeal. The friend didn't answer. She was shaking. I've never seen her in such a state - "Lukas in the upper left cabinet in the kitchen you will find a first aid kit and a cupboard underneath scissors" - commanded him, and he in a gesture of understanding nodded to indicate that he understands and briskly walked the necessary things even though his He kept his gaze from Eve. You can see that I can trust him, that I want to Eva well as I do.
   When Lukas found all the necessary materials, Eve ordered her to go to her room so she could lie down and just barely in contact. Ambulance skipped because she did not want, but it promised to go to the doctor, but only with me or with Lukas. As soon as Eve lay down on the bed while I slept and Lukas decided not to call the police yet  not tell us what happened. I drove the carriage on the bed where she slept Eve then hard difficulty sat on the bed, of course, with Lukas. I took him plasters, bandage and bleached water to at least prevent infection. It took us an hour affixing a severed thigh and hand, rubbed his nose with water and put on a patch the size of an open hand. Fortunately, she slept so hard that nothing - I hope - she felt. We walked out of her room again going to the living room, where we sat and watched the chimney for another hour almost in silence.
- "What happened to her could have happened ..?" - He broke the silence. My eyes turned to him. To my ears the sound of his voice was powerful, because the hour of dead silence doing his. I grabbed him by the arm and then he looked at me with sad eyes. Not break away sight of each other as if we communicated through the eyes, but turned back to the fireplace.
- "I don't know ... but maybe if she got up before I would know even where it went," - said, smiling lightly under his breath as surprised boy. Perhaps, because in this way I wanted to calm down to rethink a few things.
- "I'm not Holy" he added looking at the window - "I could call if at all in the house" - rested his head on his hand .Nastała another few minutes of silence, but soon broke up when we heard crying. We ran towards peace Eve ...


piątek, 24 czerwca 2016

Rozdział IX - Tajemnica rodzinna? Family secret?

   Nie wiedziałam jak mam zareagować. Wszystko od czego próbowałam uciec mimo ciężkich prób zawsze do mnie powraca pytanie: "dlaczego?" jaki jest sens ciągnięcia tego dalej. Czyżby nie wyjaśnione rzeczy miały teraz jakieś szczególne znaczenie?
-"Halo? Ziemia do Sylwii?!"- nad moim uchem rozbrzmiał dźwięk ocierających o siebie palców. Szybkim ruchem "powróciłam" na ziemię - "Wszystko w porządku?"- zapytał się nieco skołowany i poddenerwowany.
-"Tak... to znaczy... nie bardzo"- nie umiałam dojść do sedna. Jakby coś kazało mi do tego nie wracać, ale żeby mogło to przepaść to trzeba do tego wrócić - "David? David Smith?".
-"T-tak"- otworzył oczy szerzej,a  przy okazji cały zbladł - "Skąd ty go znasz?"- zapytał przysuwając się bliżej.
-"Jesteś jego bratem?"- zignorowałam arogancko jego pytanie bo nie umiałam tego pojąć *Dlaczego nie powiedział nic o bracie?*.
-"Tak powiedzmy. Jest moim przyszywanym bratem"- odpowiedział przy tym wstając z kanapy kierując się w stronę wielkiego okna, za którym znajdował się piękny ogród. Te wszystkie kwitnące drzewa, krzewy, kwiaty... uwielbiam tę porę roku. Lukas nie umiał oderwać od niego wzroku tak jakby był tak samo zachwycony tym widokiem jak ja.
-"Ładny ogród"- zmienił temat, ale nie mogłam pozwolić teraz temu odejść, gdy się niedawno to zaczęło.
-"Nie rozumiem"- rzekłam. Chłopak odwrócił się w moją stronę i popatrzył pytającym wzrokiem coś w stylu *O co chodzi?*. Ja natomiast nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy tak jakbym bała się dowiedzieć całej prawdy. *Może jednak nie powinnam się wtrącać w nie swoje rzeczy?*.
-"Czego?"- zapytał po długo trwającej ciszy. Podjechałam do niego i podniosłam głowę odważnie przy tym spoglądając mu w błękitne oczy, które były teraz przepełnione smutkiem, żalem, ale również i nadzieją. Dałam mu tym znać by zrównał się ze mną i zrozumiał, gdyż po chwili uklęknął i tym razem on odważył spojrzeć się w moje pytające oczy. Po chwili ciszy przemówiłam:
-"Dlaczego nic o tobie nie wiedziałam?"- uroniłam łzę na znak, że myśląc, że znałam Davida to znałam go w 100 procentach. On widząc to podniósł się i znowu podziwiając widok za okna rzekł:
-"Ponieważ go skrzywdziłem. To ja jestem wszystkiego winien"- tym razem jego emocje osiągnęły zenitu bo uderzył nie aż tak mocno okno po czym kierując się na kanapę,a gdy na niej usiadł zaczął... płakać?  W sumie nie wiem czemu się dziwie, gdybym też straciła kogoś bardzo mi bliskiego też bym cierpiała, choć nie ukrywam David był dla mnie bardzo, bardzo bliski, ale nie był moją rodziną więc nie wiem jak to jest z tej innej perspektywy, ale co ma na myśli mówiąc, że go skrzywdził. Widząc w jakim jest stanie podjechałam do kanapy i złapałam go za rękę. On swoimi zapłakanymi oczami spojrzał na mnie i puszczając mi sztuczny uśmiech na znak, że wszystko dobrze, ale wiem, że tak nie było.
-"Opowiedz mi o tym"- poprosiłam ściskając jego rękę moimi dwoma. Chłopak chciał zacząć, gdy do salonu weszła Ewa....

I didn't know how I react. All of what I tried to escape, despite the tribulations of always coming back to me the question: "Why?" What is the point of pulling it further. Couldn't explained things now have some special significance?
- "Hello? Earth to Sylvia?" - Over my ear rang the sound of rubbing against each other fingers. Rapid movement "came back" to the ground - "Everything okay?" - He asked a little confused and nervous.
- "Yes ... I mean ... not really" - I could not get to the bottom. As if something made me do not come back, but that it could abyss you have to come back to that - "David? David Smith?".
- "Y-yes" - he opened his eyes wider, and by the way the pale - "How do you know him?" - Asked, moving closer to him.
- "You're his brother?" - Arrogantly ignored his question because I couldn't understand it * Why didn't you say anything about his brother? *.
- "Yes, let's say. It is a transplanted my brother" - he said while getting up from the couch toward the big window behind which there was a beautiful garden. All these flowering trees, shrubs, flowers ... I love this time of year. Lukas couldn't look away from him as if he was as delighted as I am overlooking.
- "Nice garden" - changed the subject, but I couldn't let it go now, while recently it began.
- "I don't understand" - I said. The boy turned to me and looked quizzically something like * What? *. I, however, I could not look him in the eye as if I was afraid to find out the whole truth. * But perhaps I shouldn't interfere in I am not your thing? *.
- "What?" - He asked after a long-lasting peace. I pulled up to him and looked up bravely while looking into his blue eyes, which were now filled with sadness, regret, but also hope. I gave him the know to caught up with me and understood, because after a while, knelt down, and this time he dared to look in my questioning eyes. After a moment of silence I spoke:
- "Why did you not know about?" - Shed a tear for a sign that thinking that David knew it I knew it 100 percent. He saw it rose again and enjoying the view of the window, he said:
- "Because it hurt. That's all I'm guilty" - this time his excitement reached its zenith because struck not so much window before heading to the couch, and when he sat down on it ... cry? All in all, I do not know why they wonder, if I had lost someone very close to me I would also suffer, though I admit David was for me very, very close, but it was not my family so I don't know how it is with this different perspective, but what is He means that it hurt. Seeing what is to become rode up to the couch and grabbed his hand. On his tearful eyes she looked at me and letting me fake smile as a sign that all is well, but I know it was not.
- "Tell me about it" - I asked squeezing his hand my two. The boy wanted to start, when the living room came Eve ....

środa, 22 czerwca 2016

Rozdział VIII - Przeszłość powraca... , A past become....

 Obudziłam się w pokoju Ewy oraz w dość późnych godzinach porannych, a dokładniej parę minut po 12. Nigdy tak kiepsko się nie czułam, ale taki jest urok imprezowania do bladego świtu.
-"Max!"- zawołałam pieska żeby poszukał mojego "pojazdu". Gdy już przybiegł z wózkiem - tak jak co dzień - poszliśmy zrobić sobie pyszne śniadanie. No a w sumie próbowaliśmy, gdyż okazało się, że lodówka jest prawie, że pusta.
-"No to co piesku dzisiaj skromnie nie?"- uśmiechnęłam się do niego, a ten na znak odpowiedzi pomachał ogonem i radośnie zaszczekał -"Niestety skończyły się twoje ulubione kulki, ale wytrzaśniemy coś innego. Hmmmm... może tak "mięsna przekąska"? - popatrzałam na puszkę leżącą koło miski Maxa, a na niej leżała karteczka, która mówiła, że : "Nie chciałam was budzić więc przygotowałam wam śniadanie! Mam nadzieję, że będzie wam smakowało. Wrócę trochę późno. Ewa".
-"Eh Max i co byśmy bez tej Ewy zrobili co?"- zapytałam go, a on przykucnął i pochylił głowę na bok -"Heh. Też tak myślę" - kontynuowałabym, gdyby po domu nie rozległ się odgłos dzwonka do frontowych drzwi - "A tu kogo niesie?"- odłożyłam puszkę i ruszyłam w stronę drzwi. Okazało się, że to był Lukas.
-"Lukas! Co ty tu porabiasz?".
-"Przyszedłem zobaczyć jak się macie po wczorajszych urodzinach"- uśmiechnął się szarmancko brunet.
-"A dobrze" - rzekłam i przy tym nastąpiła chwilowa cisza. Brunet zaczął wymachiwać oczami w stronę drzwi, a ja dopiero po pary minutach zrozumiałam o co mu chodzi - "A tak! Przepraszam... Może wejdziesz?"- otworzyłam szerzej drzwi i wskazałam ręką by skierował się do salonu.
-"A chętnie"- zaczął się śmiać, a ja razem z nim - "A jest może Ewa?" - zapytałam z lekkim skołowaniem.
-"Niestety jej nie ma, ale myślę, że za niedługo wróci"- odparłam brunetowi.
-"Nie przeszkadzało by ci,gdyby tu na nią poczekał?"- wskazał na kanapę okrytą sztuczną skórą o kolorze żółtym.
-"Pewnie! Czuj się jak u siebie!"- stuknęłam go łokciem w biodro na znak żeby się mnie ni krępował.
-"Dzięki. To co długo się znacie z Ewą?"- zapytał ciekawski. Już teraz widzę, że pasują idealnie do siebie.
-"Tak. W sumie znamy się od urodzenia. Dla mnie jest jak siostra, której nie miałam.."- spuściłam głowę u uśmiechnęłam się słabo do siebie.
-"Aaaa. Zazdroszczę ci. Ja mam, a dokładniej miałem rodzeństwo..."- również spuścił głowę, ale na jego twarzy pojawił się grymas bólu i rozpaczy.
-"Jeżeli mogę wiedzieć, dlaczego MIAŁEŚ rodzeństwo?"- zapytałam przy tym nie chcąc wyjść na jakąś niemiłą.
-"Miałem brata, który popełnił samobójstwo"- zaczął się cały trząść.
-"Przykro mi ... a mogę wiedzieć choć jak miał na imię?"- zapytałam przy tym dotykając jego ramienia.
-"Tak... miał na imię David..."

I woke up in a room and Eve in a fairly late morning, more precisely a few minutes after 12. I never felt bad not to, but that is the charm of partying into the pale dawn.
- "Max!" - I exclaimed dog that looked for my "vehicle". When you ran the trolley - like every day - we went to take a delicious breakfast. Well, all in all we tried, it turned out that the refrigerator is almost empty it.
- "So what, boy today simply doesn't?" - Smiled at him, and this a sign of response wagged his tail and barked joyfully - "Unfortunately ended your favorite balls, but shake out something else. Hmmmm ... maybe so" meat snack "? - I looked at the box lying near the bowl Max, and on it lay a piece of paper, which said that:" I didn't want you to wake you so I prepared breakfast! I hope you like it. I'll be back a little late. Eve ".
- "Eh Max and what would we do without that Eve did what?" - I asked him, and he crouched down and bowed his head to the side - "Heh. I think so too" - kontynuowałabym if the house came the sound of a bell on the front door - " and here who carries? "- I put the can and headed for the door. It turned out that it was Lukas.
- "Lukas! What are you doing here?".
- "I came to see how are you after yesterday's birthday" - smiled gallantly .
- "A good" - I said, and at the same time there was a momentary silence. Lukas waved his eyes toward the door, and I was only after a pair of minutes I realized what he meant - "And yes! Excuse me ... Can you come?" - Opened the door wider and gestured to headed to the living room.
- "A happily" - began to laugh, and I with him - "A is perhaps Eve?" - I asked with a slight skołowaniem.
- "Unfortunately it isn't, but I think for will be back soon" - I said him.
- "I don't mind that you were here it wait?" - Pointed to a couch covered with artificial leather with yellow.
- "Sure! Make yourself at home!" - Tapped him with his elbow in the hip on a sign to me than was embarrassed.
- "Thank you. What a long time to know with Eve?" - He asked curious. Now I see that they fit together perfectly.
- "Yes. In total, we know from birth. For me it is like a sister, which I didn't .." - He lowered his head in smiled faintly to himself.
- "Ahhh. I envy you. I have, and more had siblings ..." - also dropped his head, but his face a grimace of pain and despair.
- "If I know why HAD siblings?" - Asked at the same time not wanting to go out for some unpleasant.
- "I had a brother who committed suicide" - began to shake all.
- "I'm sorry ... and I know even as his name was?" - I asked while touching his arm.

- "Yes ... his name was David ..."

sobota, 18 czerwca 2016

Rozdział VII - Impreza? a Party?

 -"Niespodzianka!" wykrzyczeli ludzie, którzy znajdowali się w mojej willi. Byli tam dosłownie wszyscy moi przyjaciele czy to z Polski czy stąd nawet zauważyłam pana Smitha z panem Cameronem, a w tym momencie podeszła do mnie Ewa.
-"Czyżbym o czymś zapomniała?"- zapytałam ją nie umiejąc powstrzymać się od śmiechu i łez.
-"Dziś masz swoje 18 urodzinki głuptasie!"- powiedziała to mocno mnie ściskając aż za mocno tak ja to robi pan Smith, ale odwzajemniłam ten uścisk.
-"Jak ja mogłam przeoczyć?!"- byłam wprost zażenowana moją postawą w szczególności, że zapomniałam o własnych urodzinach?!
-"Byłaś taka zapracowana nad drugi albumem, że miało prawo wylecieć ci z głowy"- zaczęłyśmy się śmiać jak wariatki i by to trwało, gdyby nie tłum ludzi, który zaczął śpiewać "100 lat! 100 lat! Sylwia!" byłam naprawdę wzruszona tym, że Ewa podjęła trud by zorganizować takie wspaniałe przyjęcie.
-"To co? Pora się bawić!"- wykrzyczała przyjaciółka i w tym momencie zaczęła lecieć muzyka. Dopiero teraz zorientowałam się, że wynajęli nawet didżeja!
    Przyjęcie trwało i trwało aż nie chciałam by to się skończyło. Tańczyłam jak szalona z moimi kolegami i koleżankami, gdy Ewa poprosiła mnie na bok bo chciała mi coś pokazać więc postanowiłyśmy pójść do mojego pokoju, gdyż tam jedynie panowała cisza.
-"To co chciałaś mi pokazać?"- zapytałam z ciekawością choć dziś i tak już mnie nie zaskoczy.
-"Możesz wejść!"- krzyknęła Ewa w stronę drzwi. Na początku pomyślałabym, że trochę przesadziła z arkocholem , ale to do niej byłoby nie podobne, gdy nagle rzeczywiście otworzyły się drzwi, a z nich wyszedł chłopak, który wyglądał na nasz wiek, jest dobrze zbudowany, nawet wysoki. Jego włosy były koloru ciemnobrązowego aż można byłoby powiedzieć, ze wchodziły w odcień czerni i posiadał piękne błękitne oczy -"Sylwia poznaj Lukasa. Lukas, Sylwia"- ogarnął mnie szok choćbym zobaczyła ducha.
-"Halo! Sylwia! Ziemia do Sylwii!"- machała i klaskała mi przed twarzą przyjaciółka bym wyrwała się z transu, który mną ogarnął -"Wszystko dobrze?" - zapytała.
-"T-tak"- odparłam przy tym czerwieniąc się jak burak *A jednak mnie zszokowała* powiedziałam w głowie -"Do czego zmierzasz?"- teraz ja jej zadałam pytanie, a na mojej buzi pojawił się łobuzerski uśmieszek.
-"Ja i Lukas jesteśmy ze sobą!"- powiedziała to na głos chyba z nadzieją, że inni tez usłyszą, ale muzyka wszystko zagłuszała.
-"No to moje gratulacje gołąbeczki!"- nadal ledwo docierało do mnie to wszystko - "Ale pamiętaj jak skrzywdzisz moją siostrzyczkę to cię znajdę i wybije ci te śliczne ząbki"- nastała chwilowa cisza po czy wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Podałam mu rękę - " Mam nadzieję, że się lepiej poznamy!" - uśmiechnęłam się życzliwe, a on również odwzajemnił ten gest.
-"Ja również mam nadzieję! Tyle mi o tobie opowiedziała, że aż czuję jakbym ci znał całe wieki"- znowu wybuchliśmy niekontrolowanym śmiechem.
-"Ok  gołąbeczki chodźmy na imprezę!"- krzyknęłam pokazując na drzwi i w "podskokach" byliśmy już na "parkiecie". Reszta imprezy była cudowna. Tańczyliśmy do upadłego. Najlepsze urodziny jakie do tej pory miałam.... 

-"Surprise!" shouted the people who were in my villa. There were literally all my friends whether the Polish and hence even noticed Mr. Smith to Mr. Cameron, and at this point came to me Eve.
- "Have I forgotten something?" - I asked her not knowing how to refrain from laughter and tears.
- "Today, you have your 18 birthday silly!" - Said it firmly squeezing me too much so I'm doing this Mr. Smith, but I returned the hug.
- "How could I miss?" - I was simply embarrassed by my attitude, in particular, that I forgot about your birthday ?!
- "You were so busy working on the second album, it was entitled to fly out from your head" - we began to laugh like crazy and would have continued if not for the crowd, which began to sing "100 years ago 100 years! Sylwia!" I was really touched by the fact that Eve has taken the trouble to organize a great party.
- "So what? It's time to play!" - Shouted friend and at this point she began to fly music. Only now I realized that even hired a DJ!
    Adoption went on and on until I did not want it to end. I danced like crazy with my colleagues when Eve asked me aside because she wanted to show me something so we decided to go to my room, because there only silence.
- "That's what you wanted to show me?" - I asked curiously though today already surprises me.
- "You can come in!" - Cried Eve in the door. At the beginning I would have thought that a little exaggerated with arkohol, but her would have been like if suddenly really opened the door, and with them came the boy, who looked at our age, it is well built, even high. His hair was dark brown until it can be said that included in the shade of black and had beautiful blue eyes - "Sylvia Explore Lukas. Lukas, Sylvia" - swept shock to me if I saw a ghost.
- "Hello! Sylwia Earth to Sylvia!" - Waved and clapped in front of my face friend I broke the trance that gripped me - "Everything okay?" - She asked.
- "Y-yes" - I said while blushing beet * A * shocked me, but I said in my head - "What's your point?" - Now I her I asked the question, and my face appeared cheeky grin.
- "I and Lukas are with you!" - Said it aloud, perhaps in the hope that others also hear, but the music drowned out everything.
- "Well, congratulations lovebirds!" - Still barely arrived to me it all - "But remember how hurt my sister to find you and you will strike these beautiful teeth" - there was a momentary silence after that all wybuchliśmy laughter. I gave him a hand - "I hope that we will be better!" - I smiled kindly, and he also returned the gesture.
- "I also have hope! So many of you told me that until I feel like you know the ages" - again we began uncontrollable laughter.

- "Ok lovebirds let's go party!" - I shouted, pointing to the door and "jumps" were already on the "dance floor". The rest of the event was wonderful. We danced till you drop. Best birthday we have ever had ....

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Rozdział VI - Co to wszystko znaczy? What does it all mean?

      Telefon wskazywał godzinę 22:14, a ja nie potrafiąc zasnąć ciągle rozmyślałam nad tym dlaczego nie powie mi prawdy, dlaczego to wszystko? Nawet się nie zorientowałam kiedy moje powieki się zamknęły i usnęłam.
      Następnego dnia obudziłam się bardzo szybko, gdyż chciałam wszystko przygotować na przybycie "chłopaka" Ewy. *A może się jednak mylę?* przyszła mi ta myśl robiąc sobie i Ewie kanapki (wiem jestem kreatywna :D) i oczywiście mojemu Maxiowi, który jakby mógł zjadłby swoją porcję wraz z miską niestety na jego nie korzyć jest pozłacana i obklejona małymi ozdobami (tak trochę nie przystoi na chłopaka, ale co zrobić). Zegarek kuchenny pokazywał godzinę 7:43, a ja słyszę głośne kroki Ewy.
-"Witam was moi sprzymierzeńcy!"- chciała nas zaskoczyć wyskakując z rogu i podnosząc ręce do góry tak jakby miała wykrzyczeć "Wszystkiego Najlepszego!", ale jak mówiłam jej kroki niczym słoń ją zdradziły.
-"Witam cię mój padawanie!"- zaśmiałyśmy się. Wzięłam talerz dla mnie i ewy i położyłam na pięknym, parometrowym stole, który został wykonany z najdroższego i najrzadszego drzewa dębowego, który rośnie tylko w oddalonych zakątkach Europy. Pewnie się pytacie *Wow! Skąd ona to wszystko wie?*, a to bardzo prosta odpowiedź. Pan Smith, gdy oprowadzał mnie po tym wspaniałym domu zaczął opisywać każdy przedmiot który nas napotkał poczynając od małej szpileczki, na której wisiał obraz, a skończywszy na małym wazonie, który znajdował się w moim pokoju. Cała oprowadzenie mnie po mieszkaniu zajęło mu 5 godzin z przerwą 10 minutową na załatwianie spraw w miejscu gdzie król chodzi pieszo, ale i tam nie obeszło się bez opowiadań o pięknej diamentowej spłuczce. Dobra może przejdziemy dalej bo was wynudzę :p.
-"O jak miło, ze zrobiłaś mi kanapkę"- uśmiechnęła się wyszczerzając swoje piękne białe ząbki.
-"A nie ma za co! Tylko ty potem sprzątasz!"- zrobiłam tą samą minę co Ewa, ale jej uśmiech przybrał smutniejszy kształt.
-"Wiedziałam, że to jest jakaś podpucha"- spojrzała na mnie krzywym wzrokiem -"Mam pomysł" kontynuowała rozmowę -"Może pojedziemy do centrum handlowego i kupimy sobie jakieś kiecki na dzisiejszy dzień?" zapytała.
-"A co z dzisiejszym spotkaniem?"- również zapytałam- *Czyżby była to próba odwrócenia mojej uwagi? Sprytnie Kochana...*
-"Mamy jeszcze dużo czasu, a poza tym nie mam w co się ubrać"- powiedziała.
-"Ok, a na którą ten twój chłoptaś ma przyjść?".
-"Na 16." rzekła robiąc przy tym piruet na znak, że jest pełna energii i gotowości do działania.
-"Ok to jedziemy".
       Dotarłyśmy do mojego ulubionego sklepu i od razu do oka wpadła mi pewna sukienka, która była koloru granatowego,a w dodatku zdobiła ją koronka na plecach.
-"Jest idealna!"- Wykrzyczała Ewa, a ludzie zaczęli się na nas jak na jakieś idiotki jak zwykle.
-"Wiem dlatego ją biorę!"- równie głośno wykrzyczałam i szybko podjechałam do kasy. Gdy była moja kolej do Ewy zadzwonił telefon.
-"Aha... co!.....dlaczego teraz o tym mówicie?... szybko coś zróbcie....do zobaczenia"- tyle usłyszałam jej rozmowy.
-"Kto dzwonił?"- zapytałam trochę niegrzecznie.
-"A nikt taki"- szybko schowała telefon za plecami- "to co jedziemy do domu?".
-"Okej..?" - nie rozumiałam dlaczego znowu coś ukrywa!.
     Gdy "stanęłyśmy" u progu naszej willi Ewa kazała mi na chwilę zostać na dworze i nie ważne co się stanie mam wejść za 2 minuty, Nie ważne czy będzie się paliło czy nastąpi trzęsienie ziemi to i tak mam wejść za 2 minuty, więc tak zrobiłam, a gdy weszłam moje oczy zrobiły się szkliste....

The phone showed 22:14 hour, and I'm not being able to sleep ever pondered over why do not you tell me the truth, why all this? He did not even realized when my eyes closed and I fell asleep.
      The next day I woke up very quickly, because I wanted everything to prepare for the arrival of "boyfriend" Eve. * Or however wrong? * Came to me the thought of doing myself and Eve sandwiches (I'm creative: D), and of course my Max that if he could would eat his portion with the bowl unfortunately its not Korzyce is gold-plated and decorated small ornaments ( so little isn't fitting for a boyfriend, but what to do). Watch cooking show time 7:43, and I hear a loud steps Eve.
- "I greet you, my allies!" - Wanted to surprise us jumping out of the corner and lifting his hands up as if she had to shout "Happy Birthday!", But I told her steps like an elephant had betrayed them.
- "Greetings, my Padawan!" - We were laughing. I took a plate for me and eve and laid on a beautiful, parametres table, which was made of the most expensive and rarest trees oak, which grows only in remote corners of Europe. You may be asking * Wow! How does she know all this? *, And it's a very simple answer. Mr. Smith, when conducting me through this wonderful house began to describe each item that we encountered starting from the small pegs on which hung the picture, and ending with a small vase that was in my room. All showing me around the apartment took him five hours with a break of 10 minute on errands in a place where the king comes on foot, but there not without stories about the beautiful diamond cistern. Good can go any further because you wynudzę: p.
- "Oh, how nice that you've done me a sandwich" - he smiled, baring her beautiful white teeth.
- "And don't mention it! Just you then clean up!" - I did the same face as Eve, but her smile took sadder shape.
- "I knew that it was a false lead" - looked at me with a crooked eye - "I have an idea," continued the conversation - "Can we go to the mall and buy yourself some skirts for the day?" she asked.
- "And what of today's meeting?" - Also zapytałam- * Could this was an attempt to reverse my attention? Cleverly Dear ... *
- "We still have a lot of time, and besides, I have nothing to wear," - she said.
- "Ok, and which is your lad to come?".
- "The 16th" she said while doing a pirouette on the sign that is full of energy and ready for action.
- "Ok here we go."
       We reached into my favorite store and immediately caught my eye a dress that was navy blue, and in addition adorned her crown on her back.
- "It's perfect!" - She screamed Eve, and people began to us as an idiot as usual.
- "I know why I'm taking it!" - Screamed as loudly and quickly rode up to the cash register. When it was my turn to Eve phone rang.
- "Oh ... what! ..... Why do you say about it now? ... Do something quickly .... see you" - only heard her talk.
- "Who called?" - I asked a little rude.
- "And no one" - quickly hid the phone for plecami- "is what we go home?".
- "Okay ..? ' - I didn't understand why he's hiding something again !.

     When "we stood" on the threshold of our villa Eve told me a while to be outside and no matter what happens I go for two minutes, no matter whether it was on fire whether there will be an earthquake is and so I go for two minutes, so I did and when I entered my eyes got glassy ....



środa, 8 czerwca 2016

Rozdział V - Tajemnica ? Mystery?

        *Ewa spotkała się z Cameronem?! Dlaczego nic mi nie powiedziała?!*- moja głowa pękała od tysiąca i jednej myśli, a mój wzrok nie potrafił się od nich oderwać tylko po co to wszystko? *Zapytam się jej w domu nie będę teraz robić zamieszania*- rzekłam cicho do siebie i dalej popędziliśmy z Maxem aż dotarliśmy do Skateparku. *Ah! Te wspomnienia! Szkoda, że już tak nie będzie*- popatrzałam na miejsce, na którym siedziałam wraz z Davidem na naszej randce? Eh do tej pory nie wiem czy mogę to zaliczyć to do tej kategorii, ale cóż się nie dowiem niestety.                            
 Posiedzieliśmy tam z ładne parę godzin i wróciliśmy do domu cali zgrzani i zmęczeni całym tym dniem. Na szczęście w domu była Ewa więc nadarzyła się wspaniała okazja bym czegoś dowiedziała się o jej "Romeo".
-"Cześć Ewka! I jak tam na randce!"- zaskoczyłam ją, a ona szybkim ruchem odskoczyła z kanapy trzymając się za serce.
-"Sylwia! Błagam cię nie strasz mnie tak więcej!"- jej oddech był dość szybki więc przez to ciężko było ją zrozumieć co mnie bardzo śmieszyło.
-"No to opowiadaj"- chciałam zrobić minię do złej gry, gdyż wiedziałam, że to nie żadna randka choć kto wie mimo iż różni ich dość spora przepaść wiekowa no, ale jak to się mówi wiek w miłości się nie liczy.
-"A dobrze"- usiadła tym razem na spokojnie i się zaczęła uśmiechać.
-"Tylko dobrze? Miałaś mi zdradzić jak ten twój wybranek wygląda"- chciałam wywrzeć na niej presję by w końcu powiedziała prawdę, że spotkała się z Cameronem.
-"No to więc jest dość dobrze zbudowany ma ciemno brązowe włosy i piękne błękitne oczy"- ten opis idealnie pasował do Camerona, ale by mieć pewność chciałam zadać jeszcze parę pytań.
-"A jak się nazywa i ile ma lat?"- zapytałam i chyba trafiłam w sedno bo gdyby powiedziała, że ma tyle ile Cameron (27) to to by nie mógł by być przypadek.
-"Emmm ... Lukas iii  akurat ma tyle co my!"- *AHH! Wywinęła się szybko! Ale mam pewien pomysł, na który nie ma wykrętu!*.
-"Mam pomysł!"- pojawił się u mnie ten przeraźliwy błysk w oku, którego Ewa zawsze się bała i tym razem było tak samo.
-"J-Jaki?"- jąkła się.
-"Może zaprosisz go jutro na kolację do nas no chyba, że się mnie wstydzisz co?"- *Tak jest Sylwia zagięłaś ją!*.
-"Ok tylko nie jestem pewna czy mu będzie odpowiadać, aleee możliwe, że przyjdzie"- uśmiechnęła się dając tym samym znać, że wygrała, ale do jutro bo jutro wszystko wyjdzie na jaw tylko nie rozumiem nadal po co te tajemnice i sekrety?

*Eve met with Cameron ?! Why didn't she tell me?! * - My head was bursting from a thousand and one thoughts, and my eyes could not break away from them just what? * Ask her at home I won't now make a fuss * - I said softly to him and drove away with Max until we reached the Skatepark. * Ah! These memories! It's a shame that I would not be * - looked at the place where I was sitting with David on our date? Eh so far I do not know if I can include it in this category, but what I find out, unfortunately. We sat there with a nice couple of hours and came home inches welded and tired throughout the day. Fortunately, the house was so Eve offered the wonderful opportunity I learned something about her "Romeo".
- "Hi Eva! And how's a date!" - I surprised her, and she swift movement sprang from the couch holding his heart.
- "Sylvia! I beg you don't scare me like that again!" - Her breathing was fast so therefore it was difficult to understand what really amused me.
- "Well, tell" - I wanted to make a mini to a bad game, because I knew it was not any date but who knows although they differ quite a big gap age well, but as they say in the old love does not count.
- "A good" - this time, he sat calmly and began to smile.
- "Only you? You had me reveal how this looks your chosen one" - I wanted to exert pressure on it to finally told the truth, that met with Cameron.
- "Well, so it is quite well built has dark brown hair and beautiful blue eyes" - this description perfectly suited to Cameron, but to be sure I wanted to ask you a few questions.
- "And his name and how old?" - I asked, and I think I found the point because if he said that he has as much as Cameron (27) that it would not be able to be the case.
- "Emmm ... Lukas iii just as much as we have!" - * AHH! He wriggled out fast! But I have an idea, for which there is no wykrętu *.
- "I have an idea!" - Came back to me this terrible gleam in his eye that Eve always afraid this time it was the same.
- "W-What?" - Jakl up.
- "Can you invite him to dinner tomorrow to us unless you me ashamed of what?" - * Yes Sylwia zagięłaś it! *.

- "Ok but I'm not sure if he will be responsible, but possible that he will come" - smiled thereby know that he won, but tomorrow, because tomorrow everything will come to light only still do not understand why these mysteries and secrets?

czwartek, 2 czerwca 2016

Rozdział IV - Miła niespodzianka? Nice suprise?

       Nadszedł kolejny piękny dzień. Obudziły mnie promienie słoneczne oraz śpiew ptaków za okna *AH! Jak ja kocham wiosnę!* rzekłam w myślach. Zorientowałam się, że na moich nogach śpi Max więc podrapałam go za uchem i otworzył te swoje piękne oczęta, gdy mnie zauważył szybko się podniósł, zeszedł z łóżka i przywiózł mi mój wózek. 
-"Kochany jesteś"- kolejny raz go podrapałam. Byłam pełna podziwu, ze taki mały psiak, a potrafi przyciągnąć ze sobą taki wózek -"Pewnie jesteś głodny co?"- zapytałam, a on na to pytanie zamerdał wesoło ogonem i szczeknął -"Hyh to pewnie znaczy tak. Ok to chodźmy!"- rozciągnęłam ręce po czy chwyciłam się poręczy mojego wózka i żwawym podskokiem weszłam na niego -"To co dzisiaj jemy co Maxiu?"- musiałam przyznać, że w domu był bardzo duży wybór karmy dla mojego pupila od zwykłych chrupek po małe fileciki polane sosem i do tego jeszcze jego posrebrzała miseczka na jedzenie. Po prostu mistrzostwo świata!. Piesek natomiast wskazał torbę z jego ulubioną przekąską czyli małe kuleczki o smaku filetu z kurczaka. Mnie na początku dziwiło, że takie chrupki istnieją, ale cóż jakoś trzeba opchnąć towar -"No już już głodomorze"- chwyciłam za miskę i podjechałam do pudełeczka po czym wypełniłam je po pełne brzegi -"Masz i jeśli powiesz, że będziesz po tym głodny to chyba naprawdę pomyślę, że powinnam ci kupić większą ta miskę"- uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił to patrząc w moje oczy i oblizując swój pyszczek.
-"Widzę, że już buszujecie po lodówce?"- odwróciłam się i zauważyłam Ewkę tak ładnie wystrojoną, uczesaną. Na początku pomyślałam, że pewnie znowu o czymś zapomniałam.
-"No no, a ty co taka odwalona?" - wskazałam ręką na jej śliczną miętową bluzeczkę na ramiączkach, krótkie spodenki w kolorze szarym oraz buty na niewielkim obcasie w kolorze czarnym.
-"A umówiłam się"- spojrzała w górę choćby miała zaraz unieść się w niebo i odlecieć.
-"Naprawdę?! A z kim?!"- szybko podjechałam do niej i chwyciłam za ramiona co spowodowało, że nasze twarze stykały się już nosami. Na mojej buzi ukazał się uśmieszek ciekawskiej przyjaciółki, która zadaje tysiące pytań zaś natomiast na jej twarzy ukazała się mina przestraszonego dziecka, który tylko modli się bym tych pytań nie zadała, ale niestety musiałam -"To z chłopakiem? Jaki on jest? Fajny? Mam nadzieję, że tak!"- chciałam kontynuować, ale postanowiłam spasować.
-"Tak to jest chłopak, ale więcej powiedzieć ci nie mogę bo się spóźnie i będzie nici ze spotkania"- mrugnęła do mnie oczkiem.
-"No to dobrze to leć do tego swojego Romeo, ale pamiętaj jak wrócisz musisz mi wszystko o nim opowiedzieć!"- odpowiedziałam tym samym oczywiście Ewa się zgodziła mojej minię psiaka nie da się odmówić. Na pożegnanie przytuliłyśmy się i dałyśmy sobie buziaka w policzek,
-:To miłej zabawy!" - odpowiedziałam, ale Ewa już nie bo wybiegła z domu jak struś pędziwiatr - "No to co Max co dzisiaj porobimy?" - zapytałam się, biorąc go na ręce i jechać do swojego pokoju by się przebrać, gdy już skończyłam musiałam iść coś zjeść bo od tych wszystkich informacji od Ewy całkiem zapomniałam o śniadaniu, a jak wiadomo to najważniejszy posiłek dnia! Zrobiłam sobie zwykła kanapkę, którą zjadłam z wielkim apetytem *Mam pomysł może pojedziemy sobie do parku się pobawić co?* spojrzałam na niego, a on tak jakby czytał mi w myślach szczeknął parę razy i zaczął latać po kuchni -"Heh jak widać rozumiemy się bez słów?"- uśmiechnęłam się.
       Szybko "wyszliśmy" z domu i "pobiegliśmy" w stronę z najbliższego parku. To co zauważyłam po drodze koło kawiarni zszokowało mnie całkowicie.

It's another beautiful day. I was woken up sunshine and birds singing for Windows * AH! How I love spring! * I said in my mind. I realized that my legs asleep Max so scratched him behind the ear and opened his beautiful these sweet eyes when I noticed quickly got up, came down from the bed and brought me to my truck.- "Dear you" - again it scratched. I was full of admiration, with a little doggy, and can attract to each other a stroller - "You must be hungry, huh?" - I asked, and he said the question wagged merrily tail and barked - "HYH I would probably say yes. Ok let's go!" - flexed hands after that grabbed the railing of my truck and jaunty bounce went at him - "what today we eat what Max?" - I had to admit that the house was a very large selection of food for my pet from simple snacks to small fillets topped with sauce and to have his posrebrzała bowl for food. Simply world championship !. The dog but pointed to a bag of his favorite snack or small balls flavored filet of chicken. Me at first surprised that such a crisp exist, but what somehow have opchnąć goods - "Come now ?" - I grabbed a bowl and rode up to the boxes and then I filled them at full brim - "You and if you say that you will after this hungry I guess you really think I should buy you more this bowl "- smiled at him. He returned to looking into my eyes and licking his mouth.- "I can see that already raiding the refrigerator?" - I turned around and noticed Ewkę so nicely dressed up, coiffed. At the beginning I thought that it might once again forgot something.- "No no, and you're at the odwalona?" - I pointed her hand on her lovely mint blouse-shirt, shorts and gray shoes on a small heel in black.- "And I arranged" - looked up even if she was about to fly up into the sky and fly away.- "Really ?! And with whom?" - Quickly I rode up to her and grabbed by the shoulders which meant that our faces touch longer noses. On my face appeared smile inquisitive friend who asks a thousand questions and while her face appeared to face a frightened child who only prays for me these questions not asked, but unfortunately I had to - "This guy? What is he? Cool? I hope so! "- I wanted to continue, but decided to fold.- "So it is a boy, but the more I can not tell you because it is late, and the thread will be the meeting" - winked at me eye.- "Well, it's good to fly to her Romeo, but you have to remember when you get back to me everything about him!" - I said the same of course, Eve agreed my mini pooch can not refuse. Przytuliłyśmy goodbye and we gave a kiss on the cheek,- It's have fun! "- I replied, but Eve is no longer I ran out of the house like a Road Runner -" Well, what Max what today do? "- I asked, taking him up and go to his room to change clothes when already I finished I had to go get something to eat because of all this information from Eve completely forgot about breakfast, and as we know is the most important meal of the day! I made a simple sandwich, which I ate with great appetite * I have an idea can go yourself to the park to play what? * I looked for him, and he as if reading my mind barked a couple of times and began to fly around the kitchen - "Heh, as you can see we understand each other without words?" - I smiled.
       
Quickly "walked out" of the house and "ran" in the direction of the nearest park. This is what I saw on the road near cafes shocked me completely.



środa, 1 czerwca 2016

Rozdział III - Dziwne zachowanie czy zwykła aluzja?, strange behavior or mere hint?

   -" Przepraszam panie Smith!"- zawołałam go wyjeżdżając ze sali -"Czy wszystko dobrze?".
-" Tak, a dlaczego pytasz?"- starał się uśmiechać, ale jakoś mu nie wierzyłam ,że wszystko dobrze.
-"Bo jakoś tak pan szybko wyszedł z sali i pomyślałam, że...".
-" Nic się nie stało" - nie pozwolił mi dokończyć - "To co jedziemy do Davida?" - zapytał.
-"Dobrze".
     Gdy dotarliśmy do nagrobka kolejny raz poczułam ukucie w sercu. *Dlaczego to nie mogło potoczyć się inaczej?* zawsze zadawane przeze mnie w tym miejscu pytanie. *Kto by pomyślał, że to już 3 lata* poleciały mi łzy, a pan Smith to zauważył i podszedł do mnie.
-"Nie martw się. Będzie dobrze" - i mnie przytulił. Po dojechaniu do domu spojrzałam na zegarek w telefonie *Rany! Cały dzień mi minął!* zaśmiałam się pod nosem i "weszłam" do domu. Zauważyła  siedzącą Ewę, która oglądała jakiś program w telewizji.
-"O Sylwia! Już jesteś! Muszę ci coś pokazać w telewizji!"- złapała mnie za rękę i pojechałyśmy do salonu.
-"Co takiego?"- byłam dość zaskoczona.
-"W telewizji jest program o tobie i twoim życiu!"- wykrzyczała.
-"Że co?! Że o mnie?!"- tym bardziej mnie zaskoczyła.
-"Tak, ale nie wiem czy to takie fajnie do oglądania. Same prawie kłamstwa" - odpowiedziała.
-"Dlaczego?" zapytałam z nie dowierzaniem.
-"Kłamią o tym jak stałaś się gwiazdą HITBOX i wiesz" - popatrzała na moje nogi.
-"Czekaj, ale dlaczego niby mieli kłamać na mój temat?"- ta masa pytań wyrywała mi się z ust, ale Ewie to nie przeszkadzało.
-"Nie wiem może powinnaś się z tym udać do pana Smitha?"- zaproponowała przyjaciółka.
-"Masz rację nie powinno tak być"- podrapałam się po głowie i ruszyłam w stronę pokoju ( na szczęście mamy jedno piętrowy dom więc schody nie są mi straszne!) by się przebrać w piżamę, gdy już się przebrałam ruszyłam do kuchni zjeść sobie kolację, którą zrobiła mi Ewa czyli dwie zwykłe kanapki, ale również do tego KAKAO! Pan Smith szukając dla mnie domu postarał się bym żyła w nim bez żadnych problemów i mu się udało!.
-"Było przepyszne!"- podjechałam do zmywarki i wpakowałam do niej talerz z kubkiem. Zegar wybijał godzinę 23 więc postanowiłam już się położyć do łóżka. Byłam strasznie zmęczona jak po maratonie. *Ciekawe by było, gdyby David żył?* patrzyłam w sufit i się rozmarzyłam. Niestety nie trwało to długo więc usnęłam z tym pytaniem, które krążyło mi w głowie przez całą noc.

- "I'm sorry Mr. Smith!" - I called him leaving the room - "Are you all right?".- "Yes, and why do you ask?" - Tried to smile, but somehow he didn't believe that all is well.- "Because somehow you quickly left the room and I thought ...".- "Nothing happened" - didn't let me finish - "That's what we're going to David?" - He asked.-"Well".
     
When we got to the grave once again I felt coining the heart. * Why it could not have been different? * Always asked my question at this point. * Who would have thought that this was 3 years * flew me to tears, and Mr. Smith noticed and came over to me.- "Don't worry. It'll be fine" - and hugged me. After arriving home I looked at my watch phone * Wow! The whole day I passed! * I laughed under his breath and "went" home. She saw Eve sitting, who watched a program on TV.- "O Sylvia! You are! I have something to show on TV!" - Grabbed my hand and we went into the living room.- "What?" - I was quite surprised.- "In the television program is about you and your life!" - Shouted.- "Say what ?! That for me?" - All the more surprised me.- "Yes, but I don't know if it's such fun to watch. Same almost a lie" - he said.-"Why?" I asked with no incredulously.- "They lie about how you became a star HITBOX and you know" - she looked at my legs.- "Wait, but why should they lie about me?" - This mass of questions struggled my mouth, but Eve did not mind.- "I don't know maybe you should go with that to Mr. Smith?" - He suggested a friend.- "You're right, it shouldn't be so" - scratched his head and headed toward the room (luckily we have a one-story house so the stairs are not my terrible!) To change into pajamas, once I am enough headed to the kitchen to eat her own food which made me Eve or two simple sandwiches, but also to COCOA! Mr. Smith looking for my home I tried to live in it without any problems and he did !.- "It was delicious!" - Rode up to the dishwasher and gotten myself into her plate with a cup. The clock struck 23 hours so I decided to no longer go to bed. I was so tired after the marathon. * Interesting would be if David lived? * I looked at the ceiling and the dreamed. Unfortunately, it did not last long so I fell asleep with this question, which circulated in my head all night.


Rozdział II - Najważniejsze wypaść jak najlepiej !, The most important fall out best!

           Limuzyna stanęła pod głównymi drzwiami HITBOX'U. Gdy otworzyłam oczy ujrzałam na sobie piękną jasno niebieską sukienkę z szarą torebeczką i obcasikami tego samego koloru. Włosy ułożone były w warkocz, który stykał się z moim lewym ramieniem, a makijaż był perfekcyjnie idealny!.
         Szofer otworzył mi drzwi po czym wyjechałam z niego. Oczy wszystkich dziennikarzy były zwrócone na mnie. Nastała grobowa cisza, która szybko minęła ze względu na aparaty i ich flesze. Po raz kolejny słyszałam pytania typu: "Czy łatwo być sławną niepełnosprawną piosenkarką?" albo "Czy to możliwe, że znowu zaczniesz chodzić?" i tym podobne. Miałam tego serdecznie dość więc szybkim pędem udałam się do środka budynku. Zapomniałam już jaki on jest wielki! Po całych latach w trasie mogłam znowu poczuć ten spokojny klimat panujący w studio. Ile razy to miejsce przypomina mi piękne chwile... . 
-"Chodź jesteśmy już spóźnieni!"- wykrzyczał pan Smith pchając mnie na wózku szybko i z całych sił, a na zakrętach wcale łatwo nie było.
-"Przepraszamy za spóźnienie!"- rzekłam "stojąc" na progu sali narad. Nastała kolejna grobowa cisza tym razem ta była dłuższa.
-"W porządku. Nic się nie stało"- odpowiedział facet siedzący do nas wszystkich plecami. Po czym się odwrócił, a moim oczom ukazał się przystojny mężczyzna o dość wysokiej budowie. Jego oczy były błękitne jak ocean, gdy go słońce oświetla, a włosy ciemne niczym noc bez księżyca -"Nazywam się Cameron Parks"- dodał po chwili -" Nowy prezes firmy" uśmiechnął się do mnie. Nie ukrywam miał ładny uśmiech.
-"Miło mi poznać"- podjechałam i podał mu moją dłoń.
-"Ty pewnie za to jesteś Sylwia?"- zapytał, a z jego buzi nie znikał uśmiech.
-"We własnej osobie"- zasalutowałam.
-"Mi również miło poznać"- również wyciągnął do mnie rękę- "Jak pewnie już słyszałaś planujemy wydać twój drugi album! Ale do tego będzie potrzeba jeszcze więcej pracy i wysiłku"- mrugnął okiem.
-"Oczywiście! Postaram się jeszcze lepiej niż było to do tych czas!"- uśmiechnęłam się promiennie.
"- A co do pana, panie Smith"- zaczął, a ja nawet zapomniałam o jego obecności, gdyż przez cały pobyt narazie nic się nie odezwał i to było dość dziwne jak na niego -" Mam nadzieję na dobrą współpracę"- tym razem to on podszedł do niego i podał rękę.
-"Wzajemnie"- odpowiedział poważnie. *Co się dzieje? Przecież on nigdy się tak nie zachowywał nawet podczas narad*- zadałam sobie to pytanie w myślach.
      Nawet nie zauważyłam kiedy spotkanie się skończyło, gdyż rozmawiało się z Cameronem bardzo miło natomiast inne wrażenie miał pan Smith. Postanowiłam z nim o tym szczerze porozmawiać.

The limousine stopped at the main door HITBOX. When I opened my eyes I saw wearing a beautiful light blue dress with a gray purse and obcasikami the same color. Hair were arranged in a braid, which come into contact with my left arm, and makeup was perfectly perfect !.
         
The chauffeur opened the door for me and then I went with him. The eyes of all journalists were on me. There was a deathly silence, which quickly passed because of the cameras and their flashes. Once again, I hear questions like: "Is it easy to be a famous singer with a disability?" or "Is it possible that you begin to walk again?" and the like. I was sick of this so fast rush, I went inside the building. I'd forgotten how great it is! After years on the road again, I could feel the peaceful atmosphere prevailing in the studio. How many times this place reminds me of the beautiful moments ....- "Come on, we are already late!" - Shouted Mr. Smith pushing me in a wheelchair quickly and with all his strength, and in the corners it was not easy at all.- "Sorry I'm late!" - I said, "standing" on the threshold of the conference room. There was another dead silence this time was longer.- "Okay. Nothing happened," - said the guy sitting to all of us back. Then he turned around and I saw a handsome man with a fairly high building. His eyes were as blue as the ocean, the sun when it shines, and hair as dark as night without the moon - "My name is Cameron Parks" - he added - "The new CEO," he smiled at me. I do not hide had a nice smile.- "Nice to meet you" - came around and gave him my hand.- "You probably for you Sylvia?" - He asked, and his face did not disappear smile.- "In the flesh" - I saluted.- "Mi also nice to know" - also pulled me rękę- "As you probably already heard the plan to release your second album! But it will need more work and effort" - wink.- "Of course! I'll be even better than it was for the time!" - I smiled radiantly."- And as for you, Mr. Smith" - he began, and I even forgot about his presence, for the entire stay far nothing is said, and it was quite strange for him - "I hope for good cooperation" - this time he walked over to him and shook hands.- "Mutually" - he replied seriously. *What's happening? After all, he had never been so behaved even during meetings * - I asked myself this question in mind.
      
Even I did not notice when the meeting is over, because talking with Cameron very nice while others had the impression Mr. Smith. I decided to him about it sincerely to talk.