sobota, 27 sierpnia 2016

Zapraszam was na mój nowy blog "Życie jak z bajki 3" czyli kontynuacja historii Sylwii i innych bohaterów!

I invite you to my new blog, "Life like a fairy tale 3" which is a continuation of the history of Sylvia and other heroes!

                                                                             http://takietam21.blogspot.com

piątek, 5 sierpnia 2016

Rozdział XXIII - W końcu szczęśliwy Happy end, Finally happy end !

    Otworzyłam swoje mocno zaspane i zmęczone oczy. Rozciągnęłam swoje kończyny, pod którymi poczułam miękką pościel natomiast z tyłu poduszkę jak się okazało moją poduszkę. Dopiero po paru głębokich wdechach zrozumiałam, że znajduję się w swoim pokoju czyli to wszystko to tylko sen? Z jednej strony miałam nadzieję, że właśnie tak jest, a z drugiej tak bardzo chciałabym się do niego przytulić... Koło mojego łóżka stał mój Max mój kochany Max, który jak tylko mnie zobaczył, wskoczył na łóżko i zaczął lizać mnie po nogach. Tak bardzo chciałam poczuć jego mokry język....
-" Cześć kochany" - wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam do siebie. On również nie pozostał mi dłużny więc zaczął łaskotać mnie swoim językiem po uchu. Uwielbiałam jego towarzystwo - "Idziemy zobaczyć czy Ewa wstała?" - odłożyłam go na ziemie po czym biegiem ruszył w stronę kuchni jak okazało się drzwi mojego pokoju były uchylone wiec nie miał większych problemów  by przedostać się przez nie. Zastanawiałam się po co pobiegł. Oparłam głowę o błękitną ścianę mojego pokoju po czym Max wrócił cały w promykach, ale nie sam... z nimi byli wszyscy Ewa, Lukas, Cameron, Pan Smith, David... Łza płynęła mi po policzku, ale szybko ją otarłam. Wszyscy stali i uśmiechali się w moją stronę. Mój wzrok oczywiście utkwiłam ze wzrokiem brązowookiego. Lukas poklepał go po ramieniu po czym chłopak podszedł do mojego łóżka i usiadł na jego skrawku. Chwycił moją dłoń i ucałował by pokazać, że on naprawdę jest tu ze mną... Przybliżyliśmy się do siebie, a po chwili nasze usta złączył się w namiętnym pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam powietrza. Tym razem nie ukrywałam swojego wzruszenia. Chłopak ocierał każdą spływającą łzę.
-" Teraz już będziemy zawsze razem obiecuje" - przerzucił kosmyk moich włosów za ucho. Odwróciłam głowę w kierunku Ewy, która również już stała nad moim łóżkiem w sumie tak jak i pozostali.
-"Ewa ja..." - zabrakło mi słów by opisać to wszystko co wydarzyło się w przeciągu ostatniej doby.
-"Spokojnie" -przytuliła mnie mocno moją przyjaciółka prawie zgniatając mi żebra -"Wszystko już wiem nie musisz się niczym martwić.." - pocałowała mnie w czoło po czym odsunęła się do reszty. Po patrzyłam na Camerona czy przypadkiem również nie ma nic do powiedzenia.
-" A co z.." - wskazałam na jego palcem.
-"To wszystko było nie porozumieniem" - dodała Ewa.
-"Ale jak to?"- nie mogłam dzisiaj w zupełności nic pojąć choć dla mnie to już norma.
-"Zapamiętałam Camerona ponieważ to on mnie uratował przed tym psycholem, którego już oczywiście złapano" - uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił te gest.
-"Z tej strony również chciałbym cię przeprosić wiesz za ten nos i w ogóle"- rzekł pan Adam, który rzadko przyznaję się do błędu co mnie jeszcze bardziej zdziwiło. Zaśmieli się obydwaj po czym pan Smith klepnął go na tyle mocno w plecy Cameron, że aż uleciał do przodu, ale za to nie przestając się śmiać choć już nie był taki energiczny.
-"Czyli.."- podrapałam się po głowie obserwując całe to widowisko.
-"Wszystko będzie dobrze tak jakby tego zamieszania nie było" - powiedział Lukas, który od początku tej grupowej konwersacji siedział cicho jak myszka.
-"A ty i David... wybaczycie sobie?" - zapytałam pełna nadziei, że czekają mnie same dobre wiadomości.
-"Postaramy się ze sobą dogadywać jak kiedyś" - odpowiedział David, a na jego twarzy widniał cały czas szeroki uśmiech.
-"Co? Wy..."- Ewa zrobiła oczy wielkości pięciozłotówki.
-"Długa historia" - przerwał jej Lukas przy tym całując ją w usta. Miło wiedzieć, że moją przyjaciółka znalazła miłość. Po raz drugi na moje łóżko wskoczył Max po czym położył się na moich nogach i usnął. Ja z uśmiechem na twarzy pogłaskałam go. Biedny nie wiedział gdzie była i może lepiej żeby nie wiedział tak jakby miał mnie zrozumieć.
-" Czyli co w końcu szczęśliwy happy end?" - zapytała patrząc na każdego z osobna.
-" Na to wychodzi" - podszedł David i znowu pocałował mnie tylko tym razem delikatniej. Byłam dobrej myśli, że wszystko się ułoży...

I opened my hard sleepy and tired eyes. I flexed my legs, under which felt soft bedding while the back of the cushion as it turned out my pillow. Only after a few deep breaths I realized that I was in his room or is it all just a dream? On the one hand I hope that this is how it is, and the other so I would like to hug him ... wheel my bed became my Max, my dear Max, who as soon as he saw me, jumped on the bed and started licking me on the legs. So I wanted to feel his wet tongue ....
- "Hi dear" - took him in his arms and hugged tightly to each other. He also has not remained owe me so he started to tickle me with his tongue over his ear. I loved his company - "We're going to see if Eva got up?" - I put him to the ground and then walked over to the kitchen as we found the door to my room was ajar so I had no major problems to get through it. I wondered why he ran. I leaned my head against the blue wall of my room before Max returned to the promykach, but not alone ... with them were all Ewa, Lukas, Cameron, Mr. Smith, David ... A tear ran my cheek, but quickly wiped it. They all stood and smiled at me. My eyes obviously fixed his brown eyes. Lukas patted him on the shoulder after the boy walked over to my bed and sat down on his patch. He grabbed my hand and kissed to show that he really is here with me ... a little closer to each other, and after a while our lips joined in a passionate kiss. We broke away from each other only when we ran out of air. This time, not hiding his emotions. The boy was wiping every tear running down.
- "Now we will be together forever promises" - threw a lock of my hair behind her ear. I turned my head towards Eve, which also already stood over my bed in total, just like the others.
- "Eve I ..." - I ran out of words to describe everything that happened within the last day.
- "Easy" -przytuliła me hard my friend, almost crushing my ribs - "Everything I know you don't have anything to worry about .." - she kissed me on the forehead and then pulled away to rest. After Cameron looked at the case also has nothing to say.
- "What .." - I pointed to his finger.
- "It was all no agreement," - he added Ewa.
- "But how?" - I couldn' t today fully comprehend nothing but for me it's the norm.
- "I remember Cameron because he saved me before this psycho, which has obviously caught" - smiled at him and he returned the gesture.
- "On this side I would also like to apologize, you know for the nose and in general," - said Mr. Adam, who rarely admit to a mistake which made me even more surprised. Both laughed and then Mr. Smith slapped him so hard in the back Cameron that up to fly away to the front, but it is still laughing though he was no longer so energetic.
- "So .." - scratched his head watching the whole spectacle.
- "Everything will be fine as if the confusion wasn't" - said Lukas, who since the beginning of this conversation group sat quietly as a mouse.
- "And you and David ... excuse me?" - I asked hopeful that await me only good news.
- "We will try to get along with each other as they used to," - said David, and his face bore a wide smile all the time.
- "What? You ..." - Eve did pięciozłotówki sized eyes.
- "Long history" - Lukas interrupted her while kissing her on the lips. It's nice to know that my friend has found love. For the second time on my bed he jumped Max then lay down on my legs and fell asleep. I had a smile on his face stroked it. The poor did not know where she was, and it may be better not to know that if he had to understand me.
- "So what finally happy happy end?" - She asked, looking at each one.
- "For it out" - David came and kissed me again, only this time more gently. I was hopeful that everything will work out ...

wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział XXII - "Nic już nie będzie takie samo...", "nothing will ever be the same"...

    Cameron wyszedł z auta. Powiedział mi, żebym została i nigdzie się nie ruszała. Chciałam mu przypomnieć, że jestem inwalidą, ale nim spostrzegłam się, że go nie ma musiało minąć parę chwil. Położyłam się na całej długości kanapie - choć nogi znajdowały się w pozycji siedzącej, gdyż ciężko mi było je samej podnieść. Czułam choćby przytyły z dobre 10 kilogramów . Starałam sobie poprzypominać te dobre chwile, gdy jeszcze mogłam poczuć piękno korzystania z własnych dolnych kończyn, gdy mogłam spotykać się z Davidem bez żadnych komplikacji, gdy Ewa chciała jeszcze ze mną rozmawiać... w ten sposób zdołowałam się jeszcze bardziej. Podniosłam lewą dłoń po czym przejechałam nią sobie po moich spuchniętym i jeszcze obolałym - przez uderzenie dryblasa - policzku, który przypominał mi same złe chwilę. Zapłakaną Ewę, pobity David, jego związek z Karoliną i wiele innych, Uświadomiłam sobie, że w przeciągu ostatnich 3 lat więcej na koncie mam chwil, o których nawet nie chcę wspominać. Wahałam się.... czy to nie jest może sen, z którego nigdy się nie obudzę? A może obudzę, gdy będzie jeszcze gorzej choć nie sądziłam, że może być jeszcze gorzej niż jest teraz... Z moich zamyśleń wyrwał mnie dźwięk gwałtownie otwieranych i zamykanych drzwi samochodu. Oczy miałam zamknięte i na razie ciężko było mi znowu przywrócić nad nimi kontrolę, gdy tylko poczułam moje powieki łaskoczące moje policzki zrozumiałam, że jeszcze nigdy w życiu nie byłam niczym tak zmęczona, więc postanowiłam zostać tak przez najbliższe parę minut... Moje oczy i tak za dużo widziały...
-" Jak się czuje?" -zapytał głos tak strasznie słabo słyszalny, że ciężko było mi porównać kto je wymówił. Czy to David?
-" Tak. Przeszła przez piekło niech odpoczywa i tobie też to radzę" - tym razem rozpoznałam, że to Cameron po jego specyficznym akcencie oraz chrypię. Zmarszczyłam lekko brwi na dźwięk otwierającej się szafki od strony pasażera oraz szumienie różnymi papierami i innymi dość ciężkimi przedmiotami.
-" Co ty robisz?" - zapytał prawdopodobnie chłopak, w który zakręcił w mojej głowie zwrotem "Mogę się dosiąść?".
-"Szukam... czegoś.... bingo!" - w końcu szum zniknął po czym szafka się zamknęła. Następnym dość niepokojącym dźwiękiem był znany mi z dzisiejszych filmów kryminalnych... odblokowywanie broni? Nadal postanowiłam udawać, że śpię. Chciałam wiedzieć co zamierza z nią zrobić.
-"Co ty zwariowałeś? Broń?!" - krzyknął na tyle głośno, że mogłam stwierdzić moje przypuszczenia do tej osoby.. David.
-"Cicho! Bo ją obudzisz!" - również krzyknął, ale szeptem Cameron, więc nadal myślą, że mogłabym zasnąć bo tak dramatycznym tygodniu? -" Broń jest potrzebna, gdyby ktoś nas śledził. Ja kieruję więc tobie ją powierzam" - nawet nie poczułam jak samochód od dłuższego czasu porusza się w stronę podajże Londynu.
-"Co? Zwariowałeś? Ja mam dość brania udziału w brudnych interesach" - następne co usłyszałam to ciężkie zaczerpnięcie i wypuszczenie powietrza po czym nastał tylko szelest podającej broni z ręki do innych rąk. Stwierdziłam, że to idealna pora by się "obudzić".
-"Ominęło mnie coś?" -powolnym ruchem zmieniłam pozycję z leżącą na siedzącą i udawanym gestem rozciągnęłam swoje kończyny na znak, że nie wygodnie mi się "spało" - "David?"- kolejny raz skłamałam, przecież nie mogłam wydać się, że podsłuchiwałam.
-"Cześć..." -odwrócił się w moją stronę i lekko pogłaskał po czole. obległ mnie przyjemny dreszcz, którego od dawna nie czułam... - "Jak się czujesz? " -zapytał bawiąc się moim pasmem włosów owijając sobie go wokół palca.
-"Dobrze" -odpowiedziałam tym razem nie ukrywając swojego prawdziwego zmęczenia - "Gdzie jedziemy?" - zapytałam nie odrywając swojego wzroku od jego pięknych brązowych oczu...
-"Z powrotem do Londynu dokładniej do ciebie.." - wtrącił się niechciany przeze mnie jak i było widać przez Davida czyli musieli się znać wcześniej.
-"Jak to? Ewa wie?!" - krzyknęłam, ale nie mogłam się powstrzymać. Co on sobie wyobrażał? Że pokaże się jej i powie "Przepraszam cię za wszystko, ale za to uratowałem twoich przyjaciół i liczę, że mi wybaczysz?" choć nic mnie nie zaskoczy.
-"Nie wiem. Wiem tyle, że myślą, że wróciłaś do domu busem, gdyż się źle poczułaś. Ktoś tu chyba nie umiał wymyślić lepszej wymówki" - kontynuował nie odrywając wzorku od jezdni i białych lin, które znikały za każdym obrotem jego samochodu - "Sądząc po godzinie już dawno są na miejscu i martwią się o ciebie" - dodał.
-"Ale co teraz będzie? " -zapytałam przerażona grzebiąc po moich kieszeniach szukając mojego telefonu. Niestety nigdzie go nie było tak jakby się rozpłynął więc nie mogłam odsłuchać pewnie z miliona wiadomości od Ewy i Lukasa. Bałam się, że wyniknie z tego niezła awantura...
-"Nie wiem co będzie, ale wiem, że nic już nie będzie takie samo..." - dodał David po czym udałam się do krainy Morfeusza...

Cameron stepped out of the car. He told me that I was and not move anywhere. I wanted to remind him that I was an invalid, but before I noticed that it doesn't have to take a few moments. I lay down on the entire length of the couch - though his feet were in a sitting position, as I found it hard to raise them itself. I felt even przytyły with a good 10 kilos. I tried a reminded these good moments when I could still feel the beauty of the use of their lower limbs, if I could meet with David without any complications when Eve would have to talk to me ... in this way zdołowałam even more. I raised my left hand and then drove it myself after my swollen and aching yet - by hitting the young man - his cheek, which reminded me of the same bad moment. Eve crying, beaten David, his relationship with Caroline, and many others, I realized that in the last three years more in the account I have moments, which do not even want to mention. I hesitated .... or it may not be a dream from which you never wake up? Maybe I'll wake up, when it will get worse even though I did not think it could be even worse than it is now ... From my musings delivered me the sound of rapidly opening and closing the car door. I closed my eyes, and yet it was hard again to restore control over them, as soon as I felt my eyelids tickling my cheeks, I understood that never in my life have been like so tired, so I decided to be so for the next few minutes ... My eyes and so much seen ...
- "How is she?" he asked aloud so terribly difficult to hear, that it was hard to compare who uttered them. Is that David?
- "Yes. She went through hell let you rest and also to advise" - this time I recognized that it was Cameron after his specific accent and croaks. I frowned slightly at the sound of opening a locker on the passenger side and the roaring various securities and other relatively heavy objects.
-" What are you doing?" - He asked the boy probably in that swirled in my mind the phrase "Can I join you?".
- "I'm looking for ... something .... bingo!" - Finally noise he disappeared after the cabinet is closed. Another very disturbing sound was familiar to me from today's films criminal ... unlock weapons? Still I decided to pretend to be asleep. I wanted to know what he intends to do with it.
- "What are you crazy? The weapon ?!" - He shouted so loudly that I could tell my suspicions to that person .. David.
- "Quiet! Because it shine!" - Also he cried, but whispered Cameron, so still think that I could fall asleep because such a dramatic week? - "The weapon is needed, if someone followed us. I manage it so you entrust" - not even felt like the car for a long time moves toward Bring it near London.
- "What? Are you crazy? I have enough to take part in the dirty business" - the next thing I heard the heavy breath of air and then release came only rustle feed the weapon to other hands. I found that it was the ideal time would "wake up".
- "I have missed something?" -slowed movement changed position from lying to sitting and mock gesture extended the limbs as a sign that there comfortably I "slept" - "David?" - once again lied, yet I could not seem that the eavesdropping.
- "Hey ..." She turned to me and gently stroked his forehead. besieged me pleasant shiver, which for a long time I did not feel ... - "How do you feel?" he asked playing with my band hair by wrapping it around a finger.
- "Well," he answered, this time without hiding his true fatigue - "Where are we going?" - I asked without taking his eyes off his beautiful brown eyes ...
- "Back to London specifically to you .." - said the unwanted by me and was seen by David or had to know in advance.
- "How is it? Eve knows ?!" - I cried, but I couldn't resist. What was he thinking? That will show her and say "I'm sorry for everything, but it saved your friends and I hope you forgive me?" although nothing surprises me.
- "I don't know. All I know is that they think they got home by bus because bad you felt. Someone probably could not think of a better excuse" - continued without taking the pattern from the roadway and white ropes that disappeared behind every turn of his car - "Judging by the time long ago are on site and are worried about you," - he added.
- "But what happens now?" He asked terrified rummaging through my pockets looking for my phone. Unfortunately, it was not anywhere as if they melted away so I couldn't listen to probably a million messages from Eva and Lukas. I was afraid that it may result in quite a fuss ...
- "I don't know what will happen, but I know that nothing will ever be the same ..." - said David then I went to the land of Morpheus ...

czwartek, 28 lipca 2016

Rozdział XXI - Próba zaufania, Attempt trust..

-"Cameron.."- serce dudniło mi w uszach więc ledwo usłyszałam wypowiedziane przeze mnie słowa. Chwilę się zastanawiałam czy aby na pewno zostały wypowiedziane, ale i tak uśmiechnął się na mój widok. Nie mogłam na niego patrzeć, ale również i oderwać wzroku. Przypomniało mi się, gdy pobita i zdruzgotana Ewa wróciła na domu ledwo utrzymując się na nogach, akcja z żyletką nad jej nadgarstkiem, przymusowa wyprowadzka Camerona ze studia na moich oczach. Miałam ochotę podejść do niego i przywalić z liścia może wtedy choć trochę by mi ulżyło, ale przez to całe zamieszanie zapomniałam, że jestem niepełnosprawna... Mogłam liczyć teraz wyłącznie na szczęście.
-" Ciebie też miło widzieć Sylwia" - z jego twarzy nie znikła niewinny uśmiech dokładnie jak pierwszego dnia naszego spotkania. Brakowało tylko eleganckiego garnituru oraz krawatu na jego szyi.
-"Co ty tutaj robisz?"- zapytałam chcąc założyć ręce na klatkę piersiową, ale dopiero teraz zauważyłam, że jestem przywiązana do tego starego drewnianego krzesła. Dzisiaj coś ciężko mi skupić się na ważnych szczegółach, które mogą uratować moje życie... Polizał swoją dolną wargę przy tym zakładając ręce na biodra. Jego oczy powędrowały na połamaną podłogę po czym skierował jej z powrotem na mnie.
-"Interes.."- dodał drapiąc się po głowie i z gracją obracając się w stronę tłustego faceta -"Ile jest warta?"- gdy tylko wypowiedział te słowa moja szczęka opadła z niedowierzania. Warta? Czy ja jestem jakąś rzeczą do kupienia? Wychodzi na to, że tak.
-"50 tysięcy dolarów"- zmarszczyłam czoło. Po moich wnioskach Cameron zrobił tak samo. 50 tysięcy? Zrobiło mi się słabo. `Robiłam głębokie wdechy, żeby tylko nie zemdleć od bólu pod klatką piersiową. Czyżby wycieli mi jakiś narząd? Nie zdziwiłabym się.
-"Okej"- kontynuował ze spokojem -"Mam walizkę w samochodzie. Zaraz wrócę"- jak powiedział tak też i zrobił. Wyszedł ku padającemu prosto na mnie słońcu. Nie sądziłam, że tak bardzo chciałam by szybko wrócił. Bałam się ich, że mi coś zrobią choć i tak dużo zrobili.
-"Gdzie jest David?" - zapytałam również spokojnym tonem choć mnie przekonującym niż Cameron w końcu siedział w branży biznesowej.
-"Tam gdzie jego miejsce" - odpowiedział gruby wypalając swój cygar i rzucając nim o ziemie na przeciwko mnie.
-"Ile za niego chcecie?" -zapytałam czując odrobinę satysfakcji, że udało mi się go wplątać w ten dialog.
-"Dwa razy tyle co ciebie"- wyciągnął ze swojej kieszeni kolejny cygar. Zaciekawiło mnie ile ich może mieć tam jeszcze.
-" Jak zgadnę ile masz jeszcze tych cygarów to dostanę jakąś zniżkę?"- byłam dumna z tego co powiedziałam. Zauważyłam kontem oka jak czarnoskóry "ochroniarz" śmieje się pod nosem, ale momentalnie przestaje, gdy spojrzał na niego z pogardą ten drugi.
-"Wygadana jesteś wiesz?"- odpalił truciznę. Na szczęście wrócił Cameron. Myślałam, że mi się oberwie za to co powiedziałam, ale przy nim mogę czuć się chwilowo.. bezpieczna? Muszę mu zaufać albo bynajmniej spróbować.
-"Masz równe 50 tysięcy, a teraz ją wypuść" - podał mu srebrną walizkę taką jak w filmach kryminalnych, w których znajduje się okup na niemożliwą, wysoką skalę. Gruby kiwnął głową w stronę "ochroniarza" na znak by podszedł do niego i wziął walizkę więc tak uczynił. Gdy otworzył ją ulotnił się z niej gaz. Podejrzewam, że trujący gaz.
-"Zatkaj usta!"- krzyknął w ostatniej chwili Cameron biorąc głęboki wdech.
-"Ty sukin..."- nie zdążył dokończyć, gdyż upadł na kolana trzymając się za szyję tak jakby ktoś go dusił i chwilę później oboje leżeli martwi. Moje oczy przepełniły się łzami, ale nie mogłam płakać bo gaz zrobiły ze mną to samo co z tymi bandytami. Cameron szybko pobiegł do mnie, odwiązał dłonie i wziął na swoje ręce kopiąc przy tym w uchylone drzwi. Po parunastu krokach w końcu mogłam złapać oddech czystego i świeżego powietrza, którego strasznie mi brakowało.
-"Co to było?!"- dopytałam przerażona ciągle mając przed oczami upadającego grubasa koło moich stóp.
-"Próbuję wam pomóc"- dodał wkładając mnie do białego Opla. Grzecznie zapiął mi pasy choć chciałam mu powiedzieć, że mam tylko nogi sparaliżowane, ale nie chciałam robić zamieszania.
-"Nie chcę twojej pomocy"- odpowiedziałam, gdy tylko odsunął się ode mnie. Spojrzałam na niego z wyrzutem.
-"Ale jesteś teraz i tak na mojej łasce więc musisz mi zaufać.."- odpalił silnik i ruszył w kierunku większego starego magazynu.

- "Cameron .." - heart pounding in my ears so barely heard the words spoken by me. A moment I wondered if they really were spoken, but he smiled at me. I couldn't look at him, but also look away. It reminded me of when beaten and devastated Eve returned to the home barely keeping up on their feet, the action of the razor over her wrist, forced Cameron moving out of the studio before my eyes. I wanted to approach him and crush the leaf can then even a little relieved by me, but by all the fuss forgot that I have a disability ... I could now rely solely on luck.
- "Nice to see you too Sylvia" - with his face disappeared innocent smile exactly like the first day of our meeting. The only thing missing elegant suit and tie on his neck.
- "What are you doing here?" - I asked, wanting to assume his hands on his chest, but only now noticed that I was attached to the old wooden chair. Today, something hard for me to focus on important details that can save my life ... He licked his lower lip while assuming hands on hips. His eyes wandered to the broken floor then turned her back on me.
- "Interest .." - he said scratching his head and gracefully turning to fat guy - "How much is it worth?" - Once he said these words, my jaw dropped in disbelief. Guard? Am I some kind of thing to buy? It turns out, yes.
- "$ 50,000" - frowned. After my conclusions Cameron did the same. 50,000? I felt weak. `I did deep breaths just to not pass out from the pain in his chest. They could have cut me some organ? I don't be surprised.
- "Okay" - continued calmly - "I have a suitcase in the car. I'll be back" - he said so too, and he did. He went out to padającemu straight at me the sun. I did not think so much I wanted to come back quickly. I was afraid of them, that I will do something though, and so much done.
- "Where's David?" - I asked the calm tone but convincing me than Cameron finally sat in the business sector.
- "Where the place" - said fat burning his cigar and throwing him to the ground in front of me.
- "How much do you want for it?" he asked, feeling a little satisfaction that I was able to implicate him in this dialogue.
- "Twice as much as you" - pulled from his pocket another cigar. I wondered how many of them may have there.
- "How guess if you have these cigarettes to get a discount?" - I was proud of what I said. I noticed account as the black eye "bodyguard" laughs to himself, but immediately stops when you looked at him with disdain the latter.
- "Spill the beans you know?" - Fired poison. Fortunately, Cameron returned. I thought I kept for what I said, but with him I feel momentarily safe ..? I have to trust him or anything but try.
- "You are equal to 50,000, and now it Let" - gave him a silver case in films such as crime, which is a ransom for the impossible, high scale. Thick nodded toward the "bodyguard" a sign that went up to him and took the suitcase so I did. When he opened it vanished from the gas. I suspect that the poisonous gas.
- "Hold your mouth!" - Shouted at the last minute Cameron taking a deep breath.
- "You son of a ..." - never finished, as he fell to his knees clutching his neck as if someone was choking him, and a moment later they both lay dead. My eyes overflowed with tears, but I couldn't cry because the gas did me the same thing with these bandits. Cameron quickly ran to me, untied his hands and took his hands while kicking on the door ajar. After parunastu steps in the end I could catch my breath pure and fresh air, which I missed terribly.
- "What was that?" - Found out frightened still have before my eyes failing fat man near my feet.
- "I'm trying to help you" - he said putting me into a white Opel. I politely buckled belts but I wanted to tell him that I only have legs paralyzed, but I didn't want to make a fuss.
- "I don't want your help," - I said as soon as he pulled away from me. I looked at him reproachfully.
- "But you are now, and so at my mercy so you have to trust me .." - fired engine and headed in the direction of greater old warehouse.

niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział XX - Ostatnia normalna noc w moim życiu? Normal last night of my life?

-"Wstawaj!" - poczułam mocne uderzenie w prawy policzek. Szybkim ruchem otworzyłam moje oczy i spojrzałam na niewysokiego mężczyznę ubranego na czarno. Od jego łysej głowy odbijało się światło, które wisiało nad nim. Nie potrafiłam złapać równego oddechu przez co raz na jakiś czas przed moimi oczami pojawiały się kolorowe plamy, które przeistoczyły się w głęboką ciemność -"No nareszcie! Ile można księżniczko?"- uśmiechnął się łobuzersko, wtedy sobie wszystko przypomniałam : biwak, jezioro, krew, David!
-"G-gdzie ja jestem? - zapytałam przerażona patrząc na wielkie czarne ślepia dość utuczonego mężczyzny. Bałam się o Davida. Nie wiedziałam gdzie mogli go zamknąć. Starałam grać twardą tak długo do póki nie wyjawią mi wszystkiego czego potrzebuje -"Gdzie jest David?"- zapytałam najpierw lekkim tonem, ale facet na to tylko zaśmiał się do jak dotąd nie zauważonego przeze mnie drugiego mafiozy, który bacznie obserwuje całe to przedstawienie stojąc i pilnując drzwi.
-" Twarda z ciebie dziewczynka nie powiem. Na pewno będzie dużo chętnych klientów" - dodał głodząc się po koziej brodzie. Na sam jego widok krew pulsowała mi się w żyłach. Sama bym go tak przywiązała i wymachiwała tym wielkim nożem, którego również nie zauważyłam..., ale co on powiedział? KLIENTÓW?
-"Jakich zaś klientów?" - nadal próbowałam wyjść na swoje choć nie chciałam akurat w tym znać prawdy. Chce wiedzieć co zrobili z moimi przyjaciółmi.  Mężczyzna w średnim wieku oparł się o ścianę nie odpowiadając mi na żadne pytanie przez co jeszcze bardziej się zdenerwowałam i zrobiłam się cała czerwona na twarzy by powstrzymać się przed wypowiedzeniem rzeczy, przez które na pewno słono bym zapłaciła. Wysoki, czarnoskóry "ochroniarz" otworzył drzwi, przez które przebiło się światło dnia. Ile tutaj już jestem? Przez nie wszedł zakapturzony mężczyzna noszący na nosie okulary przeciwsłoneczne. Również był ubrany cały na czarno tak jakby i bez tych barw dostrzec ich w tym ciemnym i mocno przyduszonym pokoiku.
-" Och!"- zaczął facet z poważną nadwagą, a ja ostrożnie przyglądałam się każdego ich ruchu -" Dawno się nie widzieliśmy, prawda?" - włożył rękę do tylnej kieszeni po czym wyjął z niej cygar i zapalniczkę. Jeszcze bardziej się zdenerwowałam bo nie ma w tym pokoju żadnych okien by otworzyć i przewietrzyć od smrodu potu, krwi i teraz fajek. Zaraz krwi? Spojrzałam na mój brzuch. Cały czas czułam jakby jakaś ciecz wypływała przez moją koszulkę prosto w moje ulubione rybaczki w odcieniu barw wojskowych. Na mojej granatowej koszulce znajdowała się plama krwi i to dość duża.  Gdy tylko na nią popatrzyłam zrobiło mi się słabo, a w szczególności przez jej specyficzny zapach zardzewiałej miedzi -"Spokojnie za niedługo takie rzeczy to będzie twoja codzienność no zależy na kogo natrafisz"- po raz kolejny uśmiechnął się tylko tym razem w moją stronę pokazując swoje zęby to znaczy części, które z nich zostały aż zatęskniłam za widokiem "Wiewióry" i jej "pięknych" siekaczy. Bynajmniej były lepsze niż ich brak tak jak u naszego starszego "kolegi".
-"O co tutaj chodzi?" - starałam się brzmieć poważnie w szczególności, że facet, który przed chwilą wszedł oglądał mnie od góry do dołu przez cały czas co mnie strasznie peszyło.
-"O tutaj masz pierwszego"- wskazał ręką, w której trzymał cygar na właśnie tego oto pana zagadkę.
-"Czego ode mnie chcecie?"- zagryzłam wargi by nie ulać moich już przez dłuższy czas trzymanych łez od pory, gdy się tylko przebudziłam. Moje włosy strasznie kleiły się na moim czole i obolałym policzku przez co miałam tylko mały widok na afroamerykańskiego gangstera.
-"To proste. Twój chłopak narobił sobie u nas długów więc my zamierzamy te długi spłacić... Tobą" - dodał po dramatycznej teatralnej ciszy. W końcu łzy poleciały, a moje gardło nie ściskało już serce.
-"Jak to?"- zapytałam z niedowierzaniem.
-"Wiesz chyba co to są "Panienki do towarzystwa" prawda?"- Moje oczy zrobiły się dwa razy większe. *Oni chcą zrobi ze mnie prostytutkę?*.
-"Dlaczego to robicie?! Nie wystarcza wam co już teraz zrobiliście?"- spojrzałam na zagadkę. skrzyżował ręce na piersi i nerwowym tikiem zaczął tupać nogą tak głośno, że echo ciągnęło się przez całe pomieszczenie.
-"Och kochana to dopiero początek"- z powrotem włożył cygar do ust, a ja siedziałam cała zapłakana. Krople łez spadały na moją plamę krwi, pod którą jest Bóg wie co, ale strasznie piekło.
-"Zastawcie nas... Błagam"- nie umiałam powstrzymać się od głośnego szlochania.
-"Dość!"- zdenerwowałam tym grubasa po czym ruszył w moją stronę by znowu dać mi z liścia. Szybko obróciłam głowę i zamknęłam oczy. Przygryzłam wewnętrzną część policzka z nadzieją, że ból nie będzie aż taki straszny, ale nic nie poczułam, Odwróciłam delikatnie spokojnie otwierając oczy jedno po drugi. Jego ręka zawisła w bez ruchu, gdyż pan zagadka trzymał go solidnie za nadgarstek. W moich i grubasa oczach pojawił się strach.
-"Wystarczy już"- powiedział po chwili ciszy. Puścił jego nadgarstek po czym powoli ściągnął czapkę oraz okulary.
-"A-ale to nie możliwe!".

-"Get up!" - I felt a strong blow on the right cheek. Rapid movement I opened my eyes and looked at rather short man dressed in black. From his bald head reflected the light that hung over him. I couldn't catch equal to breath through every once in a while before my eyes appeared colored spots, which turned into a deep darkness - "Well, finally! How much can you princess?" - Smiled wickedly, then himself all remembered: camping, lake, blood David!
- "W-where am I? - I asked, I horrified looking at the big black eyes fairly fatted man. I was afraid of David. I didn't know where they could close it down. I tried to play hard so long until he will tell me everything I need -" Where is David ? "- I asked first lightly, but the guy just laughed to hasn't observed fact that my second mafiozy, which closely watching the whole show standing and guarding the door.
- "You're a tough girl won't. It will definitely be a lot of eager customers," - he added starving after the goat beard. At the mere sight of blood pounding in my veins. Sam would go so tied and waving the big knife, which also did not notice ... but what he said? CUSTOMERS?
- "What the customer?" - Still I tried to come out on top but didn't want to just know the truth in this. He wants to know what they did with my friends. Middle-aged man leaned against the wall doesn't answer me any question for which even more upset and I did the whole red face to refrain from saying the things by which certainly would have paid dearly. Tall, black "security guard" opened the door, through which pierced the light of day. How many here have I? They entered the hooded man wearing sunglasses on his nose. Also, he was dressed all in black as if and without these colors to see them in the dark and firmly asphyxiated room.
- "Oh!" - He began guy with serious overweight, and I carefully watched their every move - "Long time no see, right?" - He puts his hand into his back pocket and then pulled out a cigar and lighter. Even more upset because there's no room to open windows and ventilate the stench of sweat, blood, and now smokes. Immediately blood? I looked at my belly. All the time I felt as if some liquid flowed through my shirt into my favorite cropped in the shade of the color military. On my navy blue shirt was blood stain, and it's quite large. Once at her, I looked I felt weak, and in particular by its specific smell rusty copper - "Easy as soon these things it will be your everyday life no depends on whom you encounter" - once again smiled only this time in my direction showing their teeth that is, the parts that have been until I missed the sight of "Squell" and her "beautiful" incisors. They not at all were better than none as in our older "colleague".
- "What's going on?" - I tried to sound serious, in particular, that the man who had just entered was watching me from top to bottom all the time makes me.
- "Oh here's your first" - pointed that held the cigar at just this here's your puzzle.
- "What do you want from me?" - Bit my lip not to pour off my already for a long time kept the tears of the time when you just woke up. My hair terribly clung to my forehead and sore cheek by what I had just a small view of the African-American gangster.
- "It's simple. Your boy done now ourselves in our debt so we are going to pay off these debts ... you" - he added after a dramatic theatrical silence. In the end, tears flew, and my throat ached no longer the heart.
- "How?" - I asked incredulously.
- "You know what I think are the" Lady Companion "isn't it?" - My eyes grew twice. * They want to make me a prostitute? *.
- "Why are you doing ?! It isn't enough that you already done?" - I looked at the puzzle. He folded his arms across his chest and a nervous tic began stamping his foot so loudly that echo drawn up by the entire room.
- "Oh dear this is just the beginning" - back to put the cigar in your mouth, and I was sitting all in tears. Drops of tears fell on my bloodstain under which it is, God knows what, but terribly hell.
- " us ... I beg you" - I couldn't refrain from loud sobs.
- "Enough!" - Upset the fat man then walked towards me again to give me the leaf. Quickly I turned my head and closed my eyes. I bit the inside of the cheek with the hope that the pain will not be quite so bad, but nothing felt, turned gently quietly opening his eyes, one after the other. His hand hung in motionless, as you riddle held him firmly by the wrist. In my eyes, and the fat man came fear.
- "Enough is enough" - said after a moment of silence. He let go of his wrist and slowly pulled off his cap and glasses.
- "B-but that's not possible."

czwartek, 21 lipca 2016

Rozdział XIX - Kompletny bałagan, Complete mess

-"Musisz uciekać ze mną" - Powiedział chłopak. Ja natomiast ocierałam jego twarz z krwi mokrą ścierką. Przemywałam delikatnie bym nie podrażniła rozciętego prawego policzka i dolnej wargi. Wszystko działo się za szybko jak na moją małą główkę. Dopiero, gdy odłożyłam z powrotem do małej miseczki brudnej chusty dotarły do mnie jego słowa. Byłam przerażona faktem, że moje życie mogło zacząć wyglądać normalnie bez Davida. Teraz sobie tego nie potrafiłam wyobrazić.
-"Ale jak to?"- podjechałam pod wielki dąb stojący na środku naszego placu. Wiatr był na tyle silny, że aż z gałązek zaczęły odfruwać pojedyncze listki bądź i nawet ich pędy. Brunet widząc moją zagubioną minę ruszył w moją stronę po czym usiadł obok mnie.
-"Wiem, że musi być ci bardzo....bardzo ciężko"- wypowiadał te słowa bawiąc się garścią liści, które zdążyły już opaść na ziemię -"Ale niestety nie ma innego wyjścia"- dokończył nie odrywając wzroku od unoszących się liści. Zamknął na chwilę oczy i zrobił parę głębokich wdechów.
-"Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?"- zmienił temat tak gdyby niby nic im nie groziło.
-"Tak"- uśmiechnęłam się skrycie bo czułam, że w tej sytuacji niestety nie wypada.
-"Chciałbym by było tak jak kiedyś" - uśmiechnął się przed siebie. Jego wzrok był rozkojarzony bo nie potrafił skupić się na jednym miejscu.
-"Ja też bym chciała"- dotknęłam dłonią jego zgiętego kolana. W końcu odwrócił wzrok na moją rękę po czym poleciła mu łza.
-"Zniszczyłem ci życie i nadal to robię" - kontynuował ściskając moją dłoń -"Miałaś tylko 3 lata spokoju i pewnie narobiłem ci nadziei, że tak zostanie... przepraszam"- nigdy nie widziałam go w tak złym stanie.
-"Hej" - rzuciłam szybko by nie rozmawiać o tym temacie -"Może się prześpisz te parę godzin zanim się pozostali obudzą?"- zapytałam z nadzieją, że się zgodzi.
-"Kto jest jeszcze z tobą?"- dopytał ciekawski.
-"Ewa i ...Lukas".
-"Czekaj? Kto?! Lukas?! Nie nie wierze! Po tym co zrobił!"- Wstał wściekły i łapiąc się za głowę chodził parę razy w kółko.
-"Proszę... uspokój się"- zabolało mnie serce. Powietrze robiło się coraz cięższe, gdy nagle zauważyłam, że David też leży nieruchomo na ziemi. Nastała głucha ciemność...

- "You need to run away with me" - said the boy. But I was wiping his face with blood wet cloth. Przemywałam gently teased wouldn't severed his right cheek and lower lip. Everything happened too fast for my little head. Only when I put back into a small bowl dirty scarves reached me his word. I was horrified by the fact that my life could start to look normal without David. Now I don't imagine I could.
- "But how?" - I pulled up to the big oak tree standing in the middle of our square. The wind was so strong that even the twigs began flied single leaves or and even their stems. Brunet saw my lost expression moved towards me and sat beside me.
- "I know you must be very very hard ...." - spoke these words playing a handful of leaves, which have already settles down - "But unfortunately there is no alternative" - ​​finished his eyes on the floating leaves. He closed his eyes briefly and took a few deep breaths.
- "Do you remember our first meeting?" - Changed the subject as if nothing like them in no danger.
- "Yes" - I smiled secretly because I felt that in this situation, unfortunately, not quite.
- "I want to be like they used to" - smiled ahead. His gaze was distracted because he could not concentrate on one place.
- "I, too, would love" - ​​her hand touched his bent knees. Finally, he turned his eyes on my hand and then told him to tear.
- "I destroyed your life and still do" - he continued squeezing my hand - "You were only 3 years of peace, and probably has caused you hope that it will be ... I'm sorry" - I've never seen him in such a bad state.
- "Hey" - I threw quickly not to talk about this topic - "Can you sleep these few hours before the others wake up?" - I asked, hoping to agree.
- "Who are you?" - Found out curious.
- "Eve and ... Lukas."
- "Wait? Who ?! Lukas ?! No, no faith! After what he did!" - He got angry and grabbed his head walked a couple of times over and over again.
- "Please calm down ..." - hurt my heart. The air was getting heavier, when suddenly I noticed that David also lies motionless on the ground. There was a deafening darkness ...

wtorek, 19 lipca 2016

Rozdział XVIII - " To dopiero początek..." " It is just the beginning..."

-"Nie... To niemożliwe..."- ręce zrobiły mi się jak z galarety. Stał na przeciwko mnie nadal przystojny brunet o brązowych oczach chłopak, lecz na jego twarzy było widać rysy dojrzewania. Cały pył pokaleczony, kulał na prawą nogę, ale mimo tych wszystkich oznak wysiłku, tortur i Bóg wiw czego mogłam go rozpoznać.
- "Sylwia?"...- jego głos stopniowo się zniżał, a oczy jego pełne bólu kasztanowe oczy pokryły się łzami -" To ty?"- chłopak zaczął gwałtownie kaszlec krwią. Z tego nagłego pewnie meczącego meczącego wysiłku upadł na kolanach wypluwając krwistą ciecz na jak dotąd zieloną trawę. Nie wiedziałam co mam począć więc szybko pojechałam po szmatkę i w mgnieniu oka przytrzymałam przy jego buzi. Dotykałam jego ramienia.... Tego uczucia nie czułam od ponad 3 lat... Dlaczego?... To wszystko jest tylko koszmarem..... Błagam.... Moje policzki zrobiły się czerwone od łez.... Moich szczerych prawdziwych łez.... Łez, które tęskniły za nim tak bardzo.... David.... Nie potrafiłam na to patrzeć.
-" Nie płacz kochanie"- podniosłam głowę nie ukrywając moich skrywanych uczuć. Nasze oczy się napotkały. Jego oczy znowu były przepełnione nadzieją oraz pasją tak jak wtedy na lotnisku.... Nie... Nie mogę teraz o tym myśleć... On cierpi.... Na jego twarzy widniał pogodny uśmiech. Złapał mnie za rękę i przyłożył ją do swojego serca... Ono biło... Czułam jakby biło tylko dla mnie.... Błagam niech to będzie sen.... Nie chce kolejnej nadziei... -" Pamiętasz? - rzekł przy tym nie odkrywając naszych spojrzeń. Moje serce biło tak szybko jak staliśmy przy progu mojego domu.... -" Moje serce jeszcze nigdy tak nikogo nie kochało... Nigdy nie poczuł do dziewczyny..." przyłożył oby dwie ręce by złapać moją jeszcze mocniej jakby chciał sobie w ten sposób pokazać, że nie jestem jawą tylko Sylwią tą Sylwią, która poznał na lotnisku do Londynu. Tą wesołą, miłą, kochająca Sylwią - "Miłości"- na słowo miłość jego serce biło jeszcze szybciej tak jakby zrzucił tysiąc zbędnych kilogramów.
- David to ty?..." - bie potrafiłam powstrzymać łez. Chłopak, którego tak starałam się zapomnieć powrócił po trzech latach w najmniej spodziewanym momencie i wyznaje mi miłość tak jak wtedy przed moim wypadkiem.... Dlaczego?....
- " Tak to ja księżniczko"- ucałował moją dłoń w długim namietnym pocałunku. W tym momencie nie obchodziło mnie to zew jego twarz była czerwona od krwi ważne że tu był, że moje przeczucia były prawdziwe... Prawda?.... Księżniczko.... Ten moment, gdy kolejny raz staliśmy na werandzie domu. Pogoda była nieciekawa, a na jego włosy spadały krople deszczu co spowodowało, że jego grzywka zasłoniła całe jego czoło.
-" Posprzątam swój pałac bym mógł zaprosić do niego moją księżniczkę..."- te słowa do tej pory niczym echo w studni wędrowały po mojej głowie.
-"Dlaczego?"- przyciągnęłam twarz do jego klatki piersiowej. Moje łzy zamieszkały się z jego obeschłą już krwią. Nic się teraz nie wliczyło tylko jego uścisk... Tylko nasze razem bijące serca, które biją tylko dla siebie.... Musiałam to zrozumieć dopiero po 3 latach rozłąki... -" Przecież ty.... Przecież grób..." - nie potrafiłam poukładać jedynego porządnego zdania.
- Ciiii... Jestem przy tobie... - tulił mnie jeszcze mocnej tak jakby bał się że zaraz sie rozpłynę jak powietrze.
- To już koniec?... - zapytałam odkrywając w końcu swoją twarz, ale zato zaczęłam gładzić jego mocno poobijane policzki. Jego słowa były przepełnione strachem, ale zarazem i nadzieją.... Nadzieją....
-" To dopiero początek"...


- "No ... It's impossible ..." - hand made me like jelly. He stood in front of me is still dark and handsome boy with brown eyes, but his face was visible features of puberty. The whole dust bruised, limping on his right leg, but despite all these signs of effort, torture, and God in and you could not recognize him.
- "Sylvia?" ...- His voice gradually descend, and his eyes full of pain brown eyes were covered with tears - "Is that you?" - The boy suddenly began coughing up blood. With this sudden probably busy exhausting effort he fell on his knees spitting bloody liquid on the far green grass. I did not know what to do so they quickly went after the cloth and in the blink of an eye when I held his mouth. I touched his arm .... This feeling I have not felt for over 3 years ... Why? ... This is all just a nightmare ..... I beg you .... My cheeks grew red from tears .... My sincere real tears .... tears, which yearned for it so much .... David .... I could not look at it.
- "Do not cry baby" - I looked up there hiding my feelings hidden. Our eyes met. His eyes were again full of hope and passion as if the airport .... No ... I can not think about it ... He suffers .... His face bore cheerful smile. He grabbed my hand and put it into your heart ... It was beating ... I felt like beating only for me .... I beg you let it be a dream .... I do not want another hope ... - "Do you remember? - He said, while not revealing our looks. My heart was beating so fast as we stood at the threshold of my house .... - "My heart has never loved so nobody ... I never felt the girl ..." may put two hands to catch me even harder as if to himself in this way to show that I'm not waking only Sylwia that Sylvia, who met at the airport to London. this cheerful, friendly, loving Sylvia - "love" - ​​word for the love of his heart was beating faster as if dropped thousand extra kilograms.
- David is that you? ... "- The current I could hold back the tears. The boy, who just tried to forget came back after three years at the least expected moment and confesses love me like you did before my accident .... Why? ....
- "Yes, it's me Princess" - kissed my hand in a long passionate kiss. At this point I did not care to call his face was red with blood that important here was that my hunches were true ... Right? .... Princess .... The moment the next time we stood on the porch of the house. The weather was uninteresting, and his hair fell drops of rain which caused his bangs covered the whole of his forehead.
- "I'll clean his palace I could invite him to my princess ..." - these words so far echoed in the wells roamed my head.
- "Why?" - I pulled his face to his chest. My tears living with his blood was dry already. Nothing now wliczyło not only his grip ... But our time beating heart, which beats only for myself .... I had to understand that after 3 years of separation ... - "But you .... But the grave ... "- I could not sort out the only decent sentence.
- Shhh ... I'm here ... - he hugged me yet strong as if he was afraid he was going to come undone as air.
- That's it? ... - I asked finally discovering his face, but the sinus began to stroke his heavily battered cheeks. His words were full of fear, but at the same time and hope .... Hope ....
-" This is just the beginning"...